Prezydent Gdańska: W Lechii źle się dzieje / Klub odpowiada na zarzuty

W Lechii Gdańsk nie dzieje się najlepiej. Zauważył to też prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, który na swoim blogu skrytykował poczynania działaczy biało-zielonych. Klub w swoim oświadczeniu odpowiedział na zarzuty.

Wpis Pawła Adamowicza na blogu - www.adamowicz.pl, pisownia oryginalna:

"Lechia w tarapatach

Od lat planowo i systematycznie prowadziliśmy akcję budowania akceptacji wśród gdańszczan, a więc podatników, fundatorów stadionu – największego obiektu w historii Gdańska. Nieprzypadkowo organizowaliśmy „Dni otwarte” dla mieszkańców jeszcze na budowie stadionu. Spółka BIEG oraz Społeczny Komitet Wsparcia Gdańska docierały z informacjami o sensie budowy stadionu do różnych grup zawodowych i społecznych Gdańska i Metropolii. Wszystkie media, bez wyjątku, kibicowały budowie areny piłkarskiej. To wszystko złożyło się na wysoką społeczną aprobatę budowy stadionu na Letnicy, a także 86 procentową pozytywną ocenę jakości i estetyki nowego stadionu PGE Arena Gdańsk. Połowa spośród badanych odwiedziła już stadion.

Bezpowrotnie tracony czas

Do wszystkich działań popularyzatorskich zapraszaliśmy działaczy klubu Lechia Gdańsk. Wszyscy bowiem mieliśmy świadomość, że nowy stadion nie tylko jest przeznaczony do rozgrywek Mistrzostw Europy, ale najważniejszym użytkownikiem będzie drużyna biało-zielonych. Promocja stadionu była także naturalną promocją Lechii.

W tak sprzyjających warunkach, w aurze sukcesu budowy najpiękniejszego w Europie stadionu piłkarskiego spółka zależna od Lechii S.A. – Lechia Operator – obejmowała w zarząd nowy, wymarzony przez gdańszczan stadion. Niestety efekt świeżości i wielkiego zainteresowania mieszkańców Metropolii Gdańskiej został zaprzepaszczony. Nie sięgnięto do bogatych doświadczeń pracowników spółki BIEG, czy Ergo Areny. Niewynajęte loże, świecące pustakami miejsca biznesowe, brak współpracy z agencjami artystycznymi, kompletny brak pomysłu na wylansowanie PGE Areny Gdańsk na rynku show biznesu to tylko niektóre przykłady zaniechań.

Operatorzy nowych stadionów w Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu konsekwentnie budują programy imprez, które odbędą się na ich obiektach. Nic natomiast nie słychać o tym, by jakikolwiek program budowała Lechia Operator.

Nie mówiąc już o słabej grze zespołu, bo o tym nie chcę się wypowiadać, jako że nie jest to dziedzina, na której się znam. Niestety, od wielu ekspertów słyszę oceny mocno krytyczne.

Fakty są takie, że rok rozliczeniowy Lechii S.A. (1.07.2010 – 30.06.2011) kończy się sporą stratą – ponad 10 milionów złotych. Lechia Operator także odnotowuje straty.

Jednak najpoważniejszą konsekwencją tego stanu rzeczy, nie tylko finansową, może być spór między Lechią Operator a Sportfive. Wszyscy pamiętamy jak kilka lat temu szumnie ogłaszano początek współpracy z tą międzynarodową firmą i jak publicznie obiecywano wielkie korzyści finansowe z tego mariażu dla Lechii.

Jeszcze jedna szansa

W niedzielę 10 czerwca 2012 na wypełnionym po brzegi stadionie zmierzą się reprezentacje Włoch i Hiszpanii. Ćwierć miliarda ludzi za pośrednictwem transmisji telewizyjnych będzie podziwiało nasz stadion.

PGE Arena Gdańsk poprzez Euro2012 zyska swoisty certyfikat, światową nobilitację. A zarządca obiektu – Lechia Operator – nie tylko zainkasuje od UEFA pieniądze za rozegrane w Gdańsku cztery mecze, ale zyska też niewypracowany przez siebie ogromny kapitał promocyjny i wizerunkowy.

Czy zarząd Lechii Operator przekuje ten sukces w wymierne korzyści? Czy potrafi? Czy wyciągnie wnioski z błędów zaniechania, braku profesjonalizmu przy pierwszym, jakże nieudanym, kapitalizowaniu nowej marki świeżo oddanego do użytku stadionu?

Co dalej?

W ciągu ostatnich kilku miesięcy odbyłem wiele spotkań z ludźmi życzliwymi Lechii. Z wieloletnimi kibicami, z osobami wpływowymi, ze sponsorami. Rozmawiałem też z Andrzejem Kucharem – większościowym akcjonariuszem Lechii Gdańsk.

Podstawową ich troską było to, by Lechia nie spadła do pierwszej ligi. To byłaby bowiem kompromitacja, dodatkowo wyjątkowo bolesna w roku finałów Mistrzostw Europy.

Druga troska to przekonanie, że organy statutowe spółki Lecha S.A i osobiście Andrzej Kuchar, muszą podjąć konieczne decyzje o zmianach kadrowych.

Nikt oczywiście nie będzie dywagował kogo zwolnić, a kogo zatrudnić. Ja także nie czuję się do tego upoważniony. Ale wszyscy dobrze widzimy, że tak nowoczesny stadion wymaga od zarządcy wysokiego profesjonalizmu.

Realizacja marzenia o "wielkiej Lechii" powinna zmobilizować akcjonariuszy Lechii S.A. i licznych przyjaciół klubu do poważnego przemyślenia podstawowych kwestii. Jak zorganizować szkolenie młodego zaplecza piłkarskiego drużyny? Jak zorganizować współpracę z grupami kibiców od Gdańska do Elbląga, Grudziądza i Słupska?

Budowa "wielkiej Lechii" wymaga bowiem od klubu otwarcia na dialog, na rozmowę i krytykę. Wokół Lechii trzeba zbudować koalicję.

Co zrobi prezydent Gdańska?

Dla porządku przypomnę, że kilka lat temu działacze ówczesnego OSP Lechia Gdańsk odrzucili ofertę, by władze miasta zaangażowały się w tworzenie spółki akcyjnej Lechia Gdańsk. Działacze wybrali ofertę Andrzeja Kuchara z Wrocławia. Miasto Gdańsk od 2006 roku systematycznie wspierało finansowo i organizacyjnie Lechię. Awans klubu z szóstej ligi do ekstraklasy byłby bez tej pomocy niemożliwy.

Po utworzeniu spółki Lechia S.A. Gdańsk dalej wspiera klub. Obecnie Miasto nie jest akcjonariuszem, a więc nie ma realnego wpływu na decyzje, które zapadają w spółce. Łączy nas jednak więź zależności z Lechią Operator, która w wyniku konkursu została zarządcą PGE Areny Gdańsk. We wrześniu 2010 roku podpisaliśmy na dziesięć lat stosowną umowę.

I tu pojawia się poważny problem. Spółka Lechia Operator nie wywiązuje się z zobowiązań wobec miejskiej spółki BIEG, która w imieniu miasta jest właścicielem stadionu. Lechia Operator zobowiązała się bowiem w umowie do rocznej zapłaty za dzierżawę stadionu w wysokości 2 milionów złotych. Co miesiąc BIEG wystawia Lechii fakturę. Dziś zadłużenie Lechii Operator wobec BIEG wynosi 280 tysięcy. Z doniesień wiemy, że nie jest to jedyne z zobowiązań zarządcy, z którego ten się nie wywiązuje. Niemożność regulowania zobowiązań przez Lechię Operator może skutkować co najmniej rozwiązaniem umowy o zarządzanie stadionem.

W tej sytuacji poleciłem miejskim finansistom i prawnikom zbadanie dostępnych dla Urzędu dokumentów finansowych i prawnych spółek Lechia S.A. i Lechia Operator. Chcę wiedzieć, na tyle na ile mogę, o bieżącej sytuacji obu spółek. W związku z ewidentnym kryzysem w Lechii prezydent Gdańska został zmuszony powołać zespół, który zajmuje się tą sprawą.

Będziemy bacznie obserwowali sytuację Lechii. Jestem w stałym kontakcie zarówno z sympatykami drużyny jak i z akcjonariuszami. I ta moja wiedza pozwala mi z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że każdy scenariusz jest dziś możliwy.

Ważne jest przede wszystkim, by Lechia z tego niepotrzebnego, moim zdaniem, kryzysu wyszła wzmocniona i bardziej profesjonalnie zarządzana. Wierzę głęboko, że Lechia w dalszym ciągu ma wielki potencjał i wielkie perspektywy rozwoju."

Odpowiedź Lechii Gdańsk na zarzuty Pawła Adamowicza:

"Z uwagą i troską podchodzimy do stanowiska prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przedstawionego na Jego stronie internetowej. Rozumiemy wiele podnoszonych argumentów. Sami mamy świadomość, że nie wszystkie działania Lechii Gdańsk SA czy spółki Lechia Operator związane ze stadionem były właściwe i odpowiednio skuteczne. Część winy na pewno leży po naszej stronie. Nie ukrywaliśmy tego, sukcesywnie wprowadzamy działania, które mają tą sytuację zmienić.

Nie możemy jednak pominąć obiektywnych czynników, które miały ogromne znaczenie dla sytuacji, w którym się znaleźliśmy. Opóźnienie w oddaniu stadionu spowodowało, że nie można było zorganizować przynajmniej kilku imprez, które miały wypromować obiekt. Mecz Polska-Francja musiał być przeniesiony do Warszawy. Nie mogło odbyć się spotkanie Lechii ze świeżo upieczonym tryumfatorem Ligi Europy – FC Porto. Stadion według pierwotnych umów miał być gotowy 20 stycznia ub.r. Termin ten został przesunięty na 30 kwietnia 2011 r. Tymczasem Lechia Operator przejęła obiekt dopiero 5 sierpnia.

Operator stadionu odstąpił od kar umownych, jakich mógł w związku z tym domagać się od spółki BIEG 2012. Podnosiliśmy tylko, że wiele aktywności blokują prace jakie jeszcze trwały na stadionie po dopuszczeniu go do użytku. Ale robiliśmy to w stosunku do zainteresowanych stron bezpośrednio, nie chcieliśmy tego robić publicznie. Dziś głośno o karach blisko pięciu milionów złotych jakie wykonawca ma zapłacić za opóźnienia właścicielowi. Ale nikt nie pyta jak te opóźnienia wpłynęły na funkcjonowanie stadionu i jego dzierżawcy.

Porównania do imprez jakie przy okazji inauguracji stadionów odbywały się we Wrocławiu czy Poznaniu łatwo jest formułować. Trzeba jednak pamiętać, że te imprezy – walka Adamek-Kliczko, czy koncert Stinga – odbywały się z wielomilionowym wsparciem tamtejszych władz miejskich. Na PGE Arenie był dzień otwarty dla mieszkańców Gdańska.

To Lechia Operator wzięła na siebie ciężar kilkunastomilionowych w skali roku kosztów utrzymania obiektu. W tym świetle zaległości rzędu dwustu tysięcy złotych nie mogą być porażające. Oczywiście dążymy do ich uregulowania i wolelibyśmy aby w ogóle ich nie było. Ale na dzisiejszym rynku takie rzeczy się zdarzają.

Trzeba pamiętać też o tym, że wiele aktywności na stadionie ogranicza turniej Euro 2012. Nie dyskutujemy z tym, bo mamy świadomość, że bez niego taki stadion w Gdańsku w ogóle by nie powstał. Przypominamy o tym tylko dlatego, że dziś wypomina się Lechii Operator bierność, zapominając o takich właśnie obiektywnych trudnościach w funkcjonowaniu.

Jeśli ktoś ma lepszy pomysł na zarządzanie stadionem jesteśmy otwarci na współpracę i wymianę doświadczeń. Zawsze tak było i nadal to podtrzymujemy.

Wszystkie osoby zaangażowane w Lechii Gdańsk SA i Lechii Operator nie ustają w wysiłkach zmierzających do poprawy sytuacji. Kalendarz wydarzeń, które mają się odbywać na stadionie cały czas jest wzbogacany i rozszerzany. Jesteśmy przekonani, że najtrudniejszy okres jest już za nami. Natomiast uważamy, że publiczna krytyka w tak zmasowanym wymiarze nie służy poprawie sytuacji. Dlatego apelujemy o rozwagę, spokój i nieco cierpliwości. Wierzymy, że czas będzie już działał tylko na naszą korzyść z pożytkiem dla wszystkich zainteresowanych stron. Również dla mieszkańców Gdańska i Pomorza, o których na początku swojego tekstu pisze prezydent Adamowicz.

Jeżeli natomiast intencją tej publicznej krytyki jest dążenie do zmiany operatora stadionu to powiedzmy to sobie wprost. Bez wyciągania kolejnych żółtych kartek. Bo dalszy publiczny spektakl – w naszej opinii – nie służy wizerunkowi stadionu, którym tak chętnie i słusznie Gdańsk się szczyci. Powinniśmy konsolidować się wokół pozytywnych celów, szukania poprawy tego co się nie udaje.

Regularnie władze Lechii Gdańsk SA i Lechii Operator odbywają robocze spotykania z wiceprezydentem Gdańska Andrzejem Bojanowskim. Kolejne będzie się w najbliższych dniach. Dlatego dziwi nas akurat w tym momencie takie stanowisko.

Traktujemy je jako wyraz szczerej troski prezydenta Adamowicza o dalszy los Lechii i jak najlepsze funkcjonowanie stadionu. Nam również na tym zależy. Dlatego chcemy dalej współpracować z naszymi partnerami – w tym tak ważnym, jak Miasto Gdańsk – aby wokół tych priorytetów zbudować wspólny sukces.

Pamiętajmy też jednak o tym, że taki obiekt jak PGE Arena Gdańsk nie utrzyma się biznesowo bez silnego klubu piłkarskiego. Same koncerty to tylko skromny wycinek działalności i zysków. Jedna runda niepowodzeń Lechii nie jest argumentem do tego, aby się poddawać. "

Z poważaniem

Biuro Prasowe Lechii Gdańsk"

Źródło artykułu: