Piłkarze Śląska Wrocław właśnie zakończyli pierwsze zgrupowanie, które odbywało się w Spale. W drodze powrotnej do Wrocławia wicemistrzowie Polski zatrzymali się w Kluczborku, by rozegrać spotkanie sparingowe z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Na boisku zmierzyły się więc drużyna lidera T-Mobile Ekstraklasy z wiceliderem I ligi.
W zespole WKS-u zabrakło kilku piłkarzy - między innymi Sebastiana Mili, Przemysława Kaźmierczaka, Waldemara Soboty czy Amira Spahicia. - Lekko boli mnie kostka, więc nie ryzykowaliśmy - wyjaśniał sam Sobota, który w przeszłości był zawodnikiem MKS-u Kluczbork. Dlaczego pozostali zawodnicy drużyny z Wrocławia nie pojawili się na boisku? - Taka była decyzja sztabu szkoleniowego. Są zdrowi, trenowali indywidualnie. To była czysto szkoleniowa decyzja - wyjaśniał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marek Wleciałowski, drugi trener Śląska.
Od pierwszych minut samego meczu przewagę uzyskali zawodnicy z Niecieczy, którzy często gościli w obrębie pola karnego Rafała Gikiewicza. Ten jednak dobrze spisywał się między słupkami, ale trzeba także przyznać, że pierwszoligowcy nie stwarzali aż tak groźnych sytuacji. Dopiero w 14. minucie groźnie główkował Andrzej Rybski, ale golkiper Śląska nie dał się zaskoczyć. Chwilę później na strzał z dystansu zdecydował się Łukasz Madej, ale pewnie obronił Maciej Budka. Skrzydłowy Śląska na listę strzelców powinien był wpisać się w 24. minucie, ale po zespołowej akcji nie zdołał on pokonać bramkarza Termaliki z kilkunastu metrów. W kolejnych minutach atakowali raz jedni, raz drudzy. Żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać widocznej przewagi na boisku. Tempo meczu było jednak szybkie i kibice zgromadzeni przy boisku na pewno nie mogli się nudzić.
Tuż przed końcem pierwszej odsłony zawodów śmielej zaatakowali podopieczni Oresta Lenczyka. Najpierw jednak nieznacznie pomylił się Marek Wasiluk, a chwilę później w dobrej sytuacji źle zachował się Johan Voskamp. W 42. minucie na strzał z 30 metrów zdecydował się Rok Elsner. Interweniujący Budka nie był w stanie opanować piłki, która trafiła pod nogi Voskampa. Holender mocnym strzałem w górny róg otworzył wynik meczu. Po stracie gola piłkarze Termaliki rzucili się do ataku i mogli szybko obronić straty. Po błędzie jednego z obrońców Śląska w polu karnym piłkę otrzymał Łukasz Kowalski. Od razu zdecydował się na strzał, ale kolejną dobrą interwencją popisał się Gikiewicz.
Na drugą połowę zarówno Orest Lenczyk, jak i Dusan Radolsky zdecydowali się do gry desygnować zupełnie inne jedenastki. Tym razem swój styl gry szybko narzucili wrocławianie. Po kilku minutach gry Śląsk mógł podwyższyć prowadzenie. Kapitalnym strzałem w samo okienko popisał się Sebastian Dudek. Dobrze między słupkami zachował się jednak Sebastian Nowak. Dopiero parę minut później wicelider I ligi odpowiedział strzałem Łukasza Szczoczarza po którym jednak Marian Kelemen spokojnie złapał futbolówkę. W drugiej połowie w składzie Śląska grali Patrik Mraz i Dalibor Stevanović, a więc dwaj nowi zawodnicy WKS-u. Mraz, pomimo że występował jako obrońca, często włączał się do akcji ofensywnych. Widać, że jest on dobrze wyszkolony technicznie. Stevanović operował natomiast w środku pola, gdzie rozdzielał piłki do partnerów, a także próbował uderzeń z dystansu. W 63. minucie był bardzo bliski sukcesu. - Myślę, że zarówno Dalibor, jak i Patrik na pewno nie odstawali, a w niektórych aspektach się w czasie gry wyróżniali - opisywał już po meczu występ swoich zawodników drugi trener zielono-biało-czerwonych. Minutę po strzale Stevanovicia do remisu doprowadzili piłkarze z Niecieczy.
Zawodnicy Termaliki chytrze rozegrali rzut rożny. Piłka nie była dośrodkowywana, a powędrowała przed pole karne, gdzie stał Piotr Ceglarz. Mocno uderzona futbolówka, po rykoszecie, znalazła drogę do bramki Kelemena. Wrocławianie szybko odpowiedzieli i już w 70. minucie znów objęli prowadzenie. Tym razem bramkarza pewnym strzałem z kilku metrów pokonał bardzo aktywny w tym spotkaniu Cristian Omar Diaz.
Parę minut później wielkiego pecha miał Mateusz Cetnarski, po którego strzale futbolówka odbiła się od dwóch słupków i... nie wpadła do bramki. Gdy kibice zastanawiali się czy rozochocony Śląsk jeszcze podwyższy prowadzenie to po raz kolejny do remisu doprowadzili zawodnicy z Niecieczy. Przed polem karnym z piłką znalazł się Karol Piątek. Obrońcy Śląska zlekceważyli zagrożenie, a pomocnik skutecznie uderzył po długim rogu. Bramkarz nie miał szans na skuteczną interwencję.
Do końca meczu zbyt wielu klarownych okazji strzeleckich już nie było. Najlepszą zmarnował Piotr Ćwielong, który w sytuacji sam na sam strzelił prosto w bramkarza. Wrocławianie po ciężkim obozie w Spale momentami prezentowali się naprawdę dobrze. Termalica pokazała jednak, że nieprzypadkowo jest wiceliderem zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. Mecz tych obu drużyn na pewno mógł się podobać. - Z punktu widzenia tego, co robiliśmy na zgrupowaniu był to trudny mecz. Widać, że Termalica to solidny zespół i w każdym elemencie trudny do ogrania. Zawsze można powiedzieć, że spotkanie było do wygrania, ale Termalica - tak jak wcześniej podkreślałem - to solidna drużyna. Wracając ze zgrupowania na pewno był to wartościowy sprawdzian dla nas - podsumował Wleciałowski.
Śląsk Wrocław - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:2 (1:0)
1:0 - Voskamp 42'
1:1 - Ceglarz 64'
2:1 - Diaz 70'
2:2 - Piątek 78'
Składy:
Śląsk Wrocław: Rafał Gikiewicz - (46' Kelemen), Wołczek (46' Menzel), Celeban (46' Fojut), Pawelec (46' Pietrasiak), Abramowicz (46' Socha), Elsner (46' Mraz), Wasiluk (46' Cetnarski), Gancarczyk (46' Dudek), Madej (46' Ćwielong), Staszewski (46' Stevanović), Voskamp (46' Diaz).
Termalica Bruk Bet-Nieciecza: Budka (46' Nowak) - Łukasz Kowalski (46' Skołorzyński), Czerwiński (46' Cios), Pleva (46' Mateusz Kowalski), Jarecki (46' Piątek), Pawlusiński (46' Kubowicz), Baran (46' Metz), Lipecki (46' Ceglarz), Szałęga (46' Szczoczarz), Drozdowicz (46' Trafarski), Rybski (46' Martuś).
Sędzia: Jacek Tokarski (Kluczbork).
Widzów: 200