Zimą - dzięki sprzedaży dwóch kluczowych graczy - budżet stołecznego klubu wzbogacił się o blisko pięć milionów euro, jednak tylko niewielka część tej kwoty zostanie przeznaczona na pozyskanie nowego zawodnika. Jedynym poważnym wzmocnieniem, jakiego Legia dokona tej zimy, będzie w dodatku napastnik, podczas gdy klub osłabień doznał na skrzydłach i w środku pola.
Pierwszą odpowiedź przyniesie już czwartkowy mecz ze Sportingiem. Rybus z Portugalczykami wprawdzie zagra, zabraknie już za to Borysiuka, który jesienią układał stołecznej drużynie grę w środku pola. Na pozycji defensywnego pomocnika zastąpi go najprawdopodobniej Jakub Rzeźniczak, tak przynajmniej można wywnioskować z przebiegu zimowych przygotowań i meczów sparingowych.
- To nie jest dla nas komfortowa sytuacja, nasze cele się jednak nie zmieniają. Dalej będziemy walczyli o najwyższe cele i jesteśmy w stanie je osiągnąć nawet bez tych zawodników - deklaruje jednak Skorża. Dziurę powstałą w wyniku odejścia Borysiuka w marcu wypełni prawdopodobnie Michał Żyro, choć na lewej stronie zagrać może też wszechstronny Rafał Wolski, a zimą dobrze prezentował się Jakub Kosecki.
- Bardzo dużo spadnie na tych młodych zawodników, to mogę stwierdzić już teraz. Całą zimę pracowaliśmy jednak nad tym, żeby to udźwignęli. Wierzę w nich, wierzę w Legię, w naszej szatni jest bardzo dużo dobrych piłkarzy. Mamy potencjał, by zastąpić te brakujące ogniwa. Chcemy walczyć i grać bez względu na okoliczności - zapowiada Skorża.
Trener deklaruje także, że styl gry jego zespołu nie ulegnie zmianie. - Legia musi grać ofensywnie, musimy być skuteczni - nie ma wątpliwości szkoleniowiec stołecznej drużyny. Wojskowi jesienią strzelili w lidze 29 bramek, więcej trafień na swoim koncie zgromadził tylko Śląsk. W tym wypadku strata Rybusa może się jednak okazać bolesna, bo sam zdobył dwa gole i był najlepszym asystentem T-Mobile Ekstraklasy.