Puchar Anglii: Wielkie zwycięstwo Liverpoolu, rozczarowanie Tottenhamu

W niedzielnym meczu piątej rundy Pucharu Anglii popis gry dał Liverpool. The Reds wygrali z Brighton aż 6:1. Co ciekawe, aż trzy samobójcze gole zdobyli zawodnicy gości!

Kenny Dalglish wysłał do boju silną "jedenastkę", a więc tak jak się można było tego spodziewać. Szkot chce bowiem skupić się na angielskich pucharach z racji tego, że Liverpool nie występował ani w Lidze Mistrzów ani nawet w Lidze Europejskiej. Już w piątej minucie Martin Skrtel wykorzystał dośrodkowanie Stevena Gerrada i głową wpakował futbolówkę do siatki przeciwnika.

Tymczasem w 17. minucie pięknym strzałem z około 25 metrów popisał się Kazenga LuaLua i Jose Reina był bez szans. To tylko rozzłościło gospodarzy, którzy ruszyli z impetem na swoich rywali. Tuż przed przerwą Liverpool ponownie wyszedł na prowadzenie. Nabity piłką przez kolegę z drużyny Liam Bridcutt zapisał się na liście strzelców.

Jak się później okazało - to nie był pierwszy pechowy moment Brighton w tym meczu. W 71. i 74. minucie ponownie zawodnicy drużyny z The Championship pokonali własnego bramkarza. Znów uczynił to Birdcutt, a po chwili także Lewis Dunk. Graczy Brighton dobili Luis Suarez oraz Andy Carroll. Liverpool wygrał aż 6:1 i awansował do ćwierćfinałów.

Rozczarował Tottenham Hotspur. Koguty nie potrafiły zwyciężyć na terenie zespołu z League One - Stevenage i tylko zremisowało bezbramkowo. Powtórka odbędzie się na White Hart Lane. Wygrało za to Stoke Cit, pokonując Crawley, kończąc tym samym przygodę czwartoligowca z Pucharem Anglii.
Wyniki niedzielnych meczów 5. rundy Pucharu Anglii:

Crawley - Stoke City 0:2 (0:1)
0:1 - Walters (k.) 42'
0:2 - Crouch 52'

Stevenage - Tottenham Hotspur 0:0

Liverpool - Brighton 6:1 (2:1)
1:0 - Skrtel 5'
1:1 - LuaLua 17'
2:1 - Bridcutt (sam.) 44'
3:1 - Carroll 57'
4:1 - Bridcutt (sam.) 71'
5:1 - Dunk (sam.) 74'
6:1 - Suarez 85'

Komentarze (2)
avatar
Jose Mourinho
19.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jakie wielkie zwycięstwo? Trzy samobóje - to dopiero wyczyn. Tak naprawdę Liverpool strzelił mniej bramek i to warto podkreślić. A w następnej rundzie Stoke i pewnie koniec przygody.