Mirko Ivanovski to jedyny zagraniczny zawodnik, który po spadku Arki z ekstraklasy pozostał w Gdyni. W rundzie jesiennej I ligi rozegrał w żółto-niebieskich barwach 15 meczów i strzelił trzy gole. Pomimo tego trener Arki Petr Nemec nie widzi dla niesfornego Mecedończyka miejsca w pierwszym składzie swojego zespołu.
Snajper z Bałkanów nie akceptuje oczywiście decyzji trenera klubowego i swojej roli rezerwowego i mimo, że jego kontrakt wygaśnie z końcem czerwca, to w dalszym ciągu rozgląda się za zmianą pracodawcy. W styczniu próbował swoich sił w zespole outsidera 2. Bundesligi Karlsruher S.C, jednak oblał sprawdziany w Niemczech i nie został tam wytransferowany.
Ivanovski kilka dni temu w końcu wrócił do Gdyni, ale decyzją trenera Nemca został karnie zesłany do IV-ligowych rezerw i nie poleciał z zespołem Arki na zgrupowanie do tureckiego Side. Dodatkowo dostał specjalnie przygotowany zestaw ćwiczeń, aby nadrobić kilkutygodniowe opóźnienie w przygotowaniu do sezonu - spowodowane samowolnym opuszczeniem gdyńskiej drużyny.
- Nie skreśliłem definitywnie Mirko. Ma taką samą szansę, żeby mi udowodnić, że będzie przydatny dla zespołu - jak pozostali piłkarze znajdujący się w kadrze Arki. Przesunąłem go do rezerw, gdyż najpierw musi nadrobić kilkutygodniowe opóźnienie w przygotowaniach do sezonu. Ja nawet nie wiem, co on porabiał w ostatnim czasie. Ivanovski miał zgodę Arki na szukanie sobie nowego pracodawcy, ale jak nie dogadał się w Karlsruher, to 4 stycznia powinien zameldować się na pierwszym treningu w Gdyni, a tego nie zrobił - gani napastnika z Macedonii szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Tymczasem w poniedziałek macedoński napastnik powinien pojawić się w Łodzi, aby powalczyć o podpisanie kontraktu z ŁKS-em. Pozytywną opinię o Ivanovskim wyraża menedżer ds. sportowych ekipy z Łodzi - Piotr Świerczewski - Szukamy ludzi z charakterem, a Ivanovski to taki boiskowy zadziora. Mamy vacat na pozycji napastnika i kadrowicz Macedonii mógłby znacząco podnieść rywalizację w linii ataku naszej drużyny - podkreśla były reprezentant Polski.
Ivanovski właśnie dostał powołanie od trenera reprezentacji Macedonii Johna Toshacka na rozgrywany 29 lutego towarzyski mecz przeciwko Luksemburgowi. Faktem tym nieco zdziwieni są w Gdyni. Nie tyle samym powołaniem dla gdyńskiego napastnika, co sytuacją, że ani sam trener reprezentacji, ani nikt ze sztabu szkoleniowego ekipy Macedonii nie skontaktował się z Arką i nie zapytał o aktualną formę i stan przygotowań napastnika, o którym nie wiadomo co porabiał i czy w ogóle ćwiczył od grudnia ubiegłego roku. - Powołaniem Ivanovskiego do reprezentacji Macedonii jestem zdziwiony, gdyż nikt ze sztabu trenerskiego Toshacka nie wykonał do klubu nawet telefonu z zapytaniem o jego aktualną formę, ale nie chcę tego publicznie komentować. To ich sprawa - dodał trener Arki.