Na inaugurację rundy wiosennej w barwach Jagiellonii nie mógł wystąpić prawy obrońca Alexis Norambuena, który pauzował za żółte karki. Mało kto się spodziewał, że nowy trener Jagiellonii, Tomasz Hajto w miejsce Chilijczyka postawi na Tomasza Kupisza, będącego zwykle motorem napędowym akcji Jagi. Po spotkaniu wychowanek Juniora Radom krytycznie ocenił swój występ.
- W Kielcach zagrałem jako obrońca i byłem cały czas ogrywany. Nie mam zamiaru się jednak usprawiedliwiać. Biorę to na siebie, bo to ja zawaliłem przy pierwszej bramce. Mogłem pozbyć się piłki, a nie bawić się w podania na dziesiątym metrze. Źle wyglądaliśmy w każdej formacji, gra nam się nie kleiła i atmosfera, o której mówiliśmy, w ogóle się nie przełożyła na grę - powiedział Kupisz.
Białostoczanie do Kielc jechali z wielkim optymizmem, ale wyjazdowy mecz Jagi skończył się tradycyjnie - wielką klapą. - Zdecydowanie nie tak wyobrażaliśmy sobie inauguracje rundy wiosennej. Przed meczem każdy mówił o trzech punktach, a tak naprawdę na boisku nic nam nie wychodziło. Zagraliśmy fatalnie i Korona zasłużenie zainkasowała komplet punktów - zauważył Kupisz.
Warto dodać, że przed rundą jesienną Hajto zrezygnował z dwóch obrońców, którzy mieli jesienią pewne miejsce w składzie drużyny Czesława Michniewicza. Mowa tu o Andriusie Skerli i Grzegorzu Bartczaku. Zwłaszcza brak Litwina był w Kielcach widoczny. To właśnie po katastrofalnym błędzie następcy Skerli, Luki Gusicia, Jaga straciła bramkę na 0:1.