Marcin Baszczyński: Baruchyan i Dwaliszwili to nowa jakość

Wiosenną część rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy Polonia Warszawa zaczęła od zwycięstwa. - Prawdziwe testy i sprawdziany dopiero przed nami - podkreśla jednak defensor Czarnych Koszul, Marcin Baszczyński.

Pierwszego rywala stołeczny zespól otrzymał niejako na rozgrzewkę, Łódzki Klub Sportowy przypominał bowiem raczej chimeryczną zbieraninę aniżeli profesjonalny zespół i podopieczni Jacka Zielińskiego z odniesieniem zwycięstwa na obiekcie przy alei Unii nie mieli większego problemu. - Cel był jasny, niezależnie od sytuacji przeciwnika i warunków atmosferycznych. Mieliśmy tam pojechać i wygrać - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Baszczyński.

Poloniści zaaplikowali łodzianom dwie bramki, mogli znacznie więcej. Najistotniejsze jednak, że wszystkie pozostałe drużyny z ligowej czołówki na starcie wiosny zaliczyły wpadki, co pozwoliło Czarnym Koszulom awansować na drugie miejsce i zmniejszyć straty do Śląska Wrocław. - Kiedy spojrzymy na poprzednie sezony, zawsze te pierwsze kolejki obfitowały w różne dziwne wyniki. Prawdziwe testy i sprawdziany dopiero przed nami - przyznaje defensor Czarnych Koszul.

W tej kwestii trudno się z nim nie zgodzić, bo to właśnie najbliższe dwa, trzy tygodnie pokażą, czy Polonia faktycznie jest w stanie walczyć o mistrzostwo Polski. Żaden zespół wymieniany w gronie kandydatów do tytułu nie ma na starcie wiosny tak dogodnego rozkłady meczów i kiedy Śląsk będzie grał z Legią, a Lech z Ruchem i Wisłą, Czarne Koszule podejmą kolejno Widzewa (dom), GKS (wyjazd) i Jagiellonię Białystok (dom).

- Czy terminarz mamy łatwy? To się tak mówi, wszystko zależy jednak od tego, w jakiej dyspozycji są w danym okresie konkretne drużyny - zaznacza jednak Baszczyński. - O tym, że przeciwnik nie był trudny, to można mówić dopiero jak się wygra mecz. Kalendarz jest jaki jest, trwa druga runda i trzeba robić swoje. Jeśli chcemy walczyć o najwyższe cele, to każdy mecz - przede wszystkim u siebie - musi być dla nas zwycięski.

W drodze do sukcesu Polonii pomóc mają pozyskani zimą Aviram Baruchyan i Władimir Dwaliszwili. - To nowa jakość, obaj są bardzo mocni z piłką, a ich wyszkolenie techniczne stoi na wysokim poziomie - mówi były gracz Wisły Kraków. - Teraz muszą jak najszybciej wkomponować się w drużynę, a my musimy zacząć wykorzystywać ich walory i atuty.

Obaj gracze w barwach Czarnych Koszul zadebiutowali w meczu z ŁKS-em. Na ogół zbierali dobre recenzje. - Aviram grał krócej, a Vlado występował na nietypowej dla siebie pozycji, ale mimo to wypadł nieźle. Jest pazerny na bramki, będzie na pewno chciał dużo strzelać. Aviram też jak widać coraz lepiej się u nas czuje. Początek miał trudny, bo był to jego pierwszy wyjazd poza Izrael, teraz jest już jednak z nim coraz lepiej, co doskonale widać - nie ma wątpliwości Baszczyński.

Baruchyan był z zespołem na zgrupowaniach w Gniewinie i Belek, Dwaliszwiliego wyprawa na Pomorze ominęła. W zespole przyjęci zostali z otwartymi ramionami, zwłaszcza Izraelczyk chwalił sobie atmosferę panującą przy Konwiktorskiej. Baszczyński wyjaśnia jednak, że żadnej konkretnej imprezy powitalnej nie było. - Oczywiście, mieliśmy wspólne spotkanie całą drużyną, posiedzieliśmy, była okazja z nimi pogadać i bliżej ich poznać. Ale nic więcej - kończy ze śmiechem.

Komentarze (1)
avatar
Max
22.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Napewno lepsi niz Bonin i Gancarczyk ktorzy jeszcze nie dawno "uskrzydlali" Polonie.