Dwaliszwili uratował honor Polonistów

Polonia po słabym meczu przegrała z Widzewem, a jednym z niewielu jasnych punktów w zespole Czarnych Koszul był Władimir Dwaliszwili. Gruzin w doliczonym czasie gry zdobył swojego pierwszego gola w barwach stołecznego zespołu.

Dwaliszwili na Konwiktorską trafił zimą. Do zespołu dołączył w połowie stycznia, długo zmagał się jednak z kłopotami zdrowotnymi i w sparingach nie grał zbyt wiele. Mimo to trener Jacek Zieliński dal mu spory kredyt zaufania i Gruzin już w pierwszym tegorocznym meczu ligowym wybiegł na boisko w podstawowym składzie. W Łodzi spisał się nieźle, był aktywny, szukał gry i mógł strzelić gola, przeciwko Widzewowi doczekał się więc kolejnej szansy.

25-latek był jednym z niewielu zawodników, do których po sobotnim starciu Zieliński nie może mieć większych pretensji. Dwaliszwili był widoczny i mocno uprzykrzał życie Łukaszowi Broziowi, choć przed przerwą grał - wzorem starcia sprzed tygodnia - na lewym skrzydle. - To nie jest moja pozycja, ale występował grał tam, gdzie wystawia mnie szkoleniowiec i robił wszystko, co tylko mogę, dla dobra zespołu - podkreśla były gracz Maccabi Hajfa.

Do ataku Dwaliszwili przesunięty został w drugiej części gry, gdy Czarne Koszule rzuciły się do odrabiania strat. Na długie minuty zniknął z pola widzenia, to jednak on jako jedyny był w stanie pokonać Macieja Mielcarza, a piłkę do siatki wepchnął już w doliczonym czasie gry, zamieniając na gola dogranie z lewego skrzydła Bruno Coutinho.

- Jesteśmy bardzo smutni, bo straciliśmy dwa punkty. Dla mnie najważniejsze są zwycięstwa zespołu i nie ma żadnego znaczenia, kto trafia do siatki - mówi jednak napastnik Polonii, pytany o ocenę spotkania z Widzewem. Czego zdaniem Dwaliszwiliego zabrakło Czarnym Koszulom do odniesienia zwycięstwa? - Popełniliśmy błędy i przez to przegraliśmy, ale taki jest futbol - nie ma wątpliwości Gruzin. - Gdy ma się szanse, to trzeba je wykorzystywać.

Dla Gruzina było to drugie spotkanie w T-Mobile Ekstraklasie. - Ta liga jest na pewno bardziej siłowa, niż izraelska. Tam, gdzie byłem wcześniej, gra się szybciej i bardziej technicznie - przyznaje Dwaliszwili. W sobotę jego zespół miał ruszyć w pogoń za Śląskiem Wrocław, misji wykonać się jednak nie udało. - Chcieliśmy wygrać, ale się nie udało. Teraz musimy pracować, żeby poprawić naszą pozycję - podsumowuje doświadczony napastnik.

Źródło artykułu: