Czarne Koszule przed tygodniem były jedynym zespołem z ligowej czołówki, który w swoim meczu zwyciężył i w sobotę podopieczni Jacka Zielińskiego mogli kontynuować pościg za liderującym T-Mobile Ekstraklasie Śląskiem Wrocław. Poloniści zawiedli jednak kibiców, prezesa i samych siebie, byli zespołem słabszym, nie mieli recepty na dobrze grających przeciwników i zasłużenie przegrali pierwszy w tym sezonie mecz przy Konwiktorskiej.
- Sami sobie strzeliliśmy bramki - boleje Trałka. Pierwszego gola jego zespół stracił po fatalnym błędzie Michała Gliwy, przy drugim futbolówkę do własnej siatki skierował Tomasz Brzyski. Dobre sytuacje do zmniejszenia strat jeszcze przed przerwą zaprzepaścili za to Edgar Cani i Pavel Sultes. - Gdybyśmy wówczas trafili, to do dalszej części meczu przystąpilibyśmy z większą wiarą. A tak... zagraliśmy słabe spotkanie i tyle - nie kryje kapitan Czarnych Koszul.
Starcie z Widzewem było w tym roku pierwszym poważnym sprawdzianem dla zespołu Zielińskiego, przed tygodniem Poloniści mierzyli się bowiem z Łódzkim Klubem Sportowym, który budowany był przez Piotra Świerczewskiego na kilkanaście dni przez wznowieniem ligowych rozgrywek. - Ta wygrana może być mylna, bo ciężko tam było nie zwyciężyć - przyznaje Trałka.
Czego zabrakło jego drużynie, żeby nawiązać walkę z Widzewem? - Myślę, że przede wszystkim pomysłu na grę w drugiej połowie. Chcieliśmy jak najszybciej strzelić gola, żeby wrócić do gry, ale się nie udało. Dopiero w samej końcówce zdobyliśmy tę bramkę, a jeszcze mieliśmy sytuację, żeby ten mecz nawet zremisować - wyjaśnia.
Jesienią Poloniści przegrali w Łodzi 0:1 po bramce Princewilla Okachiego. Nie lepiej było w sezonie poprzednim: przy Konwiktorskiej wygraną dał Widzewowi Adrian Budka, a przy alei Piłsudskiego padł bezbramkowy remis. W sumie więc, odkąd łodzianie wrócili do najwyższej klasy rozgrywkowej, Czarnym Koszulom jeszcze nie ulegli. Więcej, w sobotę stracili dopiero pierwszą bramkę. - Nie mogę odpowiedzieć, że ten rywal nam leży, bo nam po prostu nie leży - martwi się Trałka.
Porażka nie zmienia jednak klubowych ambicji, Polonia nadal ma się bić o mistrzostwo Polski. - Jest jeszcze jedenaście meczów do końca, ja staram się myśleć ze spotkania na spotkanie. Nie planuję tego, co będzie za dziesięć kolejek, teraz liczy się tylko starcie z Bełchatowem. Gramy o trzy punkty w każdym spotkaniu i zobaczymy, co z tego wyniknie - zapowiada kapitan Czarnych Koszul.