Łukasz Trałka: Zabrakło pomysłu na grę
- Sami nie spodziewaliśmy się, że zagramy w ten sposób. Przed meczem zakładaliśmy inny scenariusz - mówi kapitan Polonii Warszawa, Łukasz Trałka. Jego zespół niespodziewanie przegrał przy Konwiktorskiej z Widzewem 1:2.
Czarne Koszule przed tygodniem były jedynym zespołem z ligowej czołówki, który w swoim meczu zwyciężył i w sobotę podopieczni Jacka Zielińskiego mogli kontynuować pościg za liderującym T-Mobile Ekstraklasie Śląskiem Wrocław. Poloniści zawiedli jednak kibiców, prezesa i samych siebie, byli zespołem słabszym, nie mieli recepty na dobrze grających przeciwników i zasłużenie przegrali pierwszy w tym sezonie mecz przy Konwiktorskiej.
- Sami sobie strzeliliśmy bramki - boleje Trałka. Pierwszego gola jego zespół stracił po fatalnym błędzie Michała Gliwy, przy drugim futbolówkę do własnej siatki skierował Tomasz Brzyski. Dobre sytuacje do zmniejszenia strat jeszcze przed przerwą zaprzepaścili za to Edgar Cani i Pavel Sultes. - Gdybyśmy wówczas trafili, to do dalszej części meczu przystąpilibyśmy z większą wiarą. A tak... zagraliśmy słabe spotkanie i tyle - nie kryje kapitan Czarnych Koszul.
Jesienią Poloniści przegrali w Łodzi 0:1 po bramce Princewilla Okachiego. Nie lepiej było w sezonie poprzednim: przy Konwiktorskiej wygraną dał Widzewowi Adrian Budka, a przy alei Piłsudskiego padł bezbramkowy remis. W sumie więc, odkąd łodzianie wrócili do najwyższej klasy rozgrywkowej, Czarnym Koszulom jeszcze nie ulegli. Więcej, w sobotę stracili dopiero pierwszą bramkę. - Nie mogę odpowiedzieć, że ten rywal nam leży, bo nam po prostu nie leży - martwi się Trałka.
Porażka nie zmienia jednak klubowych ambicji, Polonia nadal ma się bić o mistrzostwo Polski. - Jest jeszcze jedenaście meczów do końca, ja staram się myśleć ze spotkania na spotkanie. Nie planuję tego, co będzie za dziesięć kolejek, teraz liczy się tylko starcie z Bełchatowem. Gramy o trzy punkty w każdym spotkaniu i zobaczymy, co z tego wyniknie - zapowiada kapitan Czarnych Koszul.