Artur Długosz: Co prawda zbyt wielu minut przeciwko Portugalii nie rozegrałeś, ale jakie są twoje wrażenia z całego pobytu na zgrupowaniu?
Sebastian Mila: Powiem szczerze, że naprawdę jestem pod dużym wrażeniem. Budowany jest fajny zespół, fajna jest atmosfera w tej drużynie. Trener mądrze wprowadza ciekawe ustawienia, dużo trenujemy też taktycznie. Ogólnie naprawdę trzeba przyznać, że ta kadra idzie w dobrym kierunku. Oczywiście jestem bardzo zadowolony z tego, że w ogóle wystąpiłem w spotkaniu z Portugalią, ale cieszyłem się z przyjazdu tutaj i trenowania z chłopakami.
Takie były założenia, że wejdziesz w ostatnich minutach meczu czy też do samego końca nie wiedziałeś, że pojawisz się na boisku?
- Nie, nie. Trener powiedział tylko tyle, że będziemy mieli sześć zmian do wykorzystania i w miarę możliwości będzie je wykonywał.
Pok koniec spotkania mieliście rzut rożny. W Śląsku ty wykonujesz stałe fragmenty, tutaj robi to kto inny. Wiedziałeś co masz robić na boisku? Gdzie się ustawić?
- (Śmiech) Wiedziałem, bo już wcześniej trener Zieliński przekazał mi wszystkie informacje, gdzie jest moja pozycja przy stałym fragmencie gry. Można powiedzieć, że jestem tutaj nowym zawodnikiem, więc dużo muszę się jeszcze nauczyć.
Po ostatnim meczu ligowym przyjemnie chyba było przyjechać na kadrę, odciąć się od tego, co się stało w spotkaniu z Legią Warszawa.
- Na pewno. Nie była to miła niedziela oraz łatwy początek tygodnia dla chłopaków. Ja musiałem się szybko przestawić, aby powalczyć tutaj o swoje miejsce w reprezentacji.
Wiemy, jakie są stosunki pomiędzy trenerem Smudą, a trenerem Lenczykiem. Jak myślisz, jak twoją grę w reprezentacji odbierze szkoleniowiec Śląska Wrocław?
- Tutaj jestem na zgrupowaniu reprezentacji, więc tu moim trenerem jest Franciszek Smuda. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. W czwartek wracam do klubu i jestem do dyspozycji trenera Oresta Lenczyka.
Coś podpatrzyłeś podczas zgrupowania reprezentacji, co można przenieść do Śląska Wrocław? Ustawienie, zagrywki taktyczne?
- Dużo jest fajnych i ciekawych rzeczy, które można zmieniać w grze, ale to już jest jakby tylko wola trenera. To szkoleniowiec decyduje o całym obliczu gry drużyny. To już nie moja rola w tym.
Myślisz, że po tych kilku dniach spędzonych na zgrupowaniu zapisałeś się na dłużej w pamięci selekcjonera?
- Ciężko mi jest ocenić czy zostawiłem po sobie dobre wrażenie. Przekonamy się w kolejnych powołaniach czy tak się stało czy wypadłem słabo.
Jak podobał ci się Stadion Narodowy?
- Fantastyczny. Nie mogę uwierzyć, że to jest nasz obiekt i przyszło na niego tylu kibiców. To coś niesamowitego i fantastycznego. To wielki zaszczyt dla zawodnika, ze mogłem w środę zagrać.
Wracając już do rozgrywek ligowych, przed wami mecz z Widzewem Łódź. Przydałoby się zwycięstwo po tych dwóch pierwszych spotkaniach bez wygranej.
- Tak, rzeczywiście. Będziemy szukać zwycięstwa w Łodzi i potem w kolejnych spotkaniach. Czołówka już nie składa się z jednej czy dwóch drużyn, tylko z kilku, więc trzeba uciekać.
Tylko wszyscy wiemy, jak Śląskowi się ostatnio grało z Widzewem...
- Rzeczywiście jest to drużyna, która zupełnie nam nie leży, ale wszystko się kiedyś musi kończyć. Mam nadzieję, że teraz dobiegnie końca ta zła passa przeciwko Widzewowi Łódź.