Radosław Mroczkowski: Chcemy być powtarzalni

W 20. kolejce T-Mobile Ekstraklasy piłkarzy Widzewa Łódź czeka trudne zadanie. Rywalem podopiecznych trenera Radosława Mroczkowskiego jest lider tabeli, Śląsk Wrocław. To pierwsze spotkanie na wyjeździe w rundzie wiosennej zielono-biało-czerwonych, którzy będą chcieli zmazać plamę po blamażu w meczu z Legią. Jednak zdaniem szkoleniowca Widzewa, łodzianie także muszą zrehabilitować się za ostatnią porażkę na własnym stadionie z Podbeskidziem, pomimo ostatniego zwycięstwa na wyjeździe z Polonią Warszawa.

W ubiegłym tygodniu niedzielni goście doznali sromotnej porażki na własnym stadionie przy obecności blisko 33 tys. kibiców z warszawską Legią 0:4. Z drugiej strony, łodzianie, mimo ostatniego zwycięstwa z Polonią, wciąż mają w pamięci wcześniejszy mecz na własnym obiekcie przeciwko piłkarzom Podbeskidzia. - Ostatni mecz był trudny dla Śląska. Chciałem jednak przypomnieć, że my też nie zagraliśmy dobrego meczu przed własną publicznością. Przegraliśmy z Podbeskidziem i musimy teraz spłacić kredyt względem kibiców. Wierzę, że niedzielny mecz przeciwko Śląskowi przed własną publicznością i z głośnym dopingiem fanów będzie dla nas udany. Zarówno zespoły z góry, jak i z dołu tabeli, zaczynają odczuwać większą presję. Terminarz pokazuje, że tych spotkań będzie coraz więcej. Liga zaczyna nabierać tempa i ciśnienia. Fajnie, że to wszystko zaczyna się rozkręcać - powiedział przed meczem ze Śląskiem trener Widzewa, Radosław Mroczkowski.

Szkoleniowiec łodzian będzie miał w niedzielę do dyspozycji prawie wszystkich swoich podopiecznych. Jedynym pewnym nieobecnym będzie Jarosław Bieniuk, który wciąż nie wyleczył swojego urazu pleców. Pod uwagę w kontekście meczowej osiemnastki na mecz ze Śląskiem zostanie wzięty świeżo pozyskany nowy-stary zawodnik, Radosław Matusiak. "Radomatu" wrócił do Widzewa po dwuletnim okresie spędzonym w Cracovii oraz greckim Asteras Trypolis. - Matusiak pracuje z nami, ale to czy zagra, to rozstrzygnie się w dwóch przedmeczowych treningach. Dajmy mu szansę. Na pewno niezdolny do gry w niedzielę będzie Jarek Bieniuk. Zabraknie go w osiemnastce meczowej. Pozostali będą gotowi do występu. Nie mamy w kadrze tych zawodników, którzy straszyli Śląsk w poprzednim meczu, ale myślę, że mamy godnych następców. Jest kilka innych rozwiązań. Nie musimy się obawiać o formację ataku w tej chwili - poinformował trener czerwono-biało-czerwonych.

Od momentu ostatniego awansu Widzewa do rozgrywek ekstraklasy piłkarze klubu z al. Piłsudskiego nie przegrali jeszcze ze Śląskiem. W sezonie 2010/2011 łodzianie rozbili wrocławian u siebie wygrywając 5:2 i zremisowali przy ul. Oporowskiej 2:2. W rundzie jesiennej obecnych rozgrywek Widzew sprawił dużą niespodziankę pokonując podopiecznych trenera Oresta Lenczyka na ich terenie 2:1. Czy piłkarze z Łodzi zdobędą punkty z liderem T-Mobile Ekstraklasy także w niedzielę? - Nie posługiwałbym się pojęciem "patent", jeśli chodzi o jakiekolwiek mecze. W niedzielę czeka nas po prostu kolejne spotkanie, tym razem z wymagającym rywalem. Będziemy chcieli zagrać jak najlepiej, a wszystko, jak zawsze, zweryfikuje boisko. Śląsk ma szeroką kadrę i rotuje kilkoma zawodnikami. Wrocławianie mają więc możliwość eksperymentowania. Najważniejsze jest jednak to, jakim my składem wyjdziemy na to spotkanie i na tym się skupiamy - odpowiedział trener Mroczkowski.

Pomimo udanego meczu w zeszłym tygodniu w Warszawie, szkoleniowiec Widzewa studzi nastroje wokół swojej drużyny. - Wierzę w mój zespół. Moi zawodnicy pracowali solidnie podczas przygotowań do rozgrywek. Przydarzyła nam się na samym początku wpadka z Podbeskidziem, ale mecz z Polonią zmazał tę plamę. Nie popadałbym jednak w hurraoptymizm. Myślę, że moich zawodników częściej stać na rozegranie meczu takiego jak ostatnio w Warszawie. Chciałbym, żeby ta powtarzalność w naszym zespole była widoczna - zakończył swoją wypowiedź trener łodzian.

Komentarze (0)