Piłkarze Śląska Wrocław na nowym Stadionie Miejskim we Wrocławiu rozegrali już cztery spotkania. Na inaugurację wicemistrzowie Polski po bardzo słabym meczu zwyciężyli 1:0 Lechię Gdańsk. Jedynego gola strzelił wówczas Johan Voskamp. W kolejnej potyczce "u siebie" Śląsk przegrał z Wisłą Kraków.
Po wznowieniu rozgrywek wrocławianie na Stadionie Miejskim zagrali już dwukrotnie. Najpierw zremisowali 1:1 z Ruchem Chorzów. Potem w niezwykle ważnym spotkaniu zmierzyli się z Legią Warszawa. - To spotkanie będzie dla mnie potwierdzeniem, czy ten stadion jest dla nas jeszcze obcy, czy już nie. Jednak publiczność na pewno będzie nasza - mówił przed tym meczem szkoleniowiec wrocławian, Orest Lenczyk.
Na trybunach zjawiło się około 35 tysięcy kibiców. Musieli oni oglądać bezradnych piłkarzy Śląska, którzy z Legią przegrali aż 0:4. Była to więc druga porażka WKS-u na nowym stadionie. Bilans jest zatem bardzo niekorzystny. - Nie można narzekać i szukać przyczyn w stadionie. Stadion nie jest przyczyną tego, że traci się bramkę po takim błędzie obrońcy w 30 sekundzie. Tym bardziej, że potem traci się też piłkarza. To nie jest wina stadionu - podkreślił opiekun WKS-u.
Także piłkarze Śląska przyczyn swojej złej gry nie szukają w stadionie. - Nie wiem jak drużyna. Ja bardzo lubię grać na nowym stadionie przy tak licznej publiczności. Dla mnie to to jest przyjemność, a nie wręcz przeciwnie - stres jakiś - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tadeusz Socha.
W podobnym tonie wypowiada się także kapitan wicemistrzów Polski. - Nie koncentrowałbym się już na tym stadionie. Jest to ładny, piękny obiekt. Wszyscy jesteśmy z niego zadowoleni. My piłkarze również, ale koncentrujmy się tylko i wyłącznie na grze. Chciałbym jeszcze powiedzieć, że świetnie się nasi kibice zachowali na koniec meczu z Legią, kiedy do nich podeszliśmy. Zaczęli śpiewać fajne piosenki. Szacunek dla nich za to, że właśnie w tym trudnym momencie nas podnieśli. To są kibice. To mi się podoba i dlatego o tym wspominam - podkreślił Sebastian Mila.
Paradoksalnie na boisku rywala w tym sezonie piłkarze Śląska odnieśli siedem zwycięstw i zanotowali zaledwie dwie porażki. U siebie wrocławianie pięciokrotnie zwyciężyli, dwa razy podzielili się punktami i trzykrotnie przegrali.
W niedzielę Śląsk zagra w Łodzi z Widzewem. Patrząc na statystyki meczów wyjazdowych wrocławianie mają sporą szansę na wywalczenie zwycięstwa. - Analizowaliśmy już grę łódzkiego zespołu i wiemy mniej więcej, czego się po nim spodziewać. Widzew to zespół, który lubi zagęszczać środek pola i grać agresywnie. Ponadto stawiają na obronę i kontratakują, tak przynajmniej grali w Warszawie z Polonią. Musimy być gotowi właśnie na taki mecz. Jesteśmy skoncentrowani, a do Łodzi jedziemy zgarnąć pełną pulę - podsumował Dalibor Stevanović.
Problem dla kibiców WKS-u jest jest jednak taki, że Śląskowi z Widzewem gra się bardzo trudno i w tym meczu może paść każdy wynik.