Probierz lepszy od wzmocnień rywala - echa meczu Lechia Gdańsk - Wisła Kraków

Lechia Gdańsk po raz kolejny nie wygrała swojego spotkania. Tym razem lepsza od biało-zielonych była Wisła Kraków. Na ławce trenerskiej zespołu gości zasiadł po raz pierwszy Michał Probierz.

Dar Probierza

Michał Probierz trenerem Wisły Kraków został w tygodniu poprzedzającym mecz z Lechią Gdańsk. Ze względu na mecze reprezentacji, nie miał do dyspozycji wszystkich zawodników swojego klubu, a jednak postanowił zmienić taktykę i przyniosło to oczekiwany rezultat. - Cieszę się, że drużyna walczyła od pierwszej od ostatniej minuty. Mieliśmy fragmenty bardzo fajnej gry, kiedy udawało nam się dłużej utrzymywać przy piłce na połowie rywali, ale były też fragmenty, które wyobrażam sobie inaczej. Najważniejsze, że wygraliśmy. Bo Wisła to jest klub, który musi wygrywać. Przez dwa dni wiele nie można zmienić - mówił szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej. Wiadomo jednak, że nikt nie jest cudotwórcą i swój wkład w sobotnie zwycięstwo Białej Gwiazdy miał też Kazimierz Moskal. - Na pewno trener Probierz dorzucił cegiełkę, ale nie można zapomnieć tego, że trener Moskal prowadził nas od jakiegoś czasu i przygotowywał zespół. To zwycięstwo to też jego zasługa. Nowy szkoleniowiec wspomniał jaką wizję gry widzi i byliśmy przygotowani na taki wariant. Widać że to przynosi efekty - podsumował Łukasz Garguła.

Inne wizje

Patrząc na składy obu drużyn, widać jedną zasadniczą różnicę. Trener Paweł Janas  w okienku transferowym ściągnął tylko i wyłącznie polskich zawodników. Widać wyraźnie, że to na rodzimych piłkarzach chce budować Lechię i to Polacy mają pomóc w utrzymaniu w T-Mobile Ekstraklasie. Zupełnie inaczej jest w Wiśle Kraków. Nie dość, że w wyjściowej jedenastce na boisku pojawiło się dziesięciu obcokrajowców, to jeszcze na ławce rezerwowych znajdowało się pięciu piłkarzy z innych państw. Jak widać ta koncepcja tym razem okazała się lepsza, jednak i tak więcej rodzimych zawodników w tej drużynie z pewnością by się przydało.

Gdańskie debiuty

Mecz z Wisłą pozwolił kibicom Lechii przywitać się z kilkoma nowymi członkami klubu. Na ławce trenerskiej po raz pierwszy na PGE Arenie Gdańsk zasiadł Paweł Janas ze swoim nowym współpracownikiem, Tomasz Borkowski. Oni, podobnie jak Jakub Wilk i Piotr Grzelczak uczestniczyli już jednak w meczach wyjazdowych Lechii Gdańsk. - Na pewno grało się super, przyszło bardzo dużo kibiców. Daliśmy z siebie wszystko, walczyliśmy do końca, ale się nie udało. Mamy nadzieję, że skończyło się już nasze niezdobywanie bramek - powiedział pozyskany z Widzewa zawodnik. - Ruszyliśmy od początku i prawie byśmy strzelili bramkę. Później Wisła wywalczyła pierwszy rzut rożny i straciliśmy gola. Musimy być bardziej skoncentrowani przy stałych fragmentach gry, aby nie popełniać takich błędach w następnych meczach - dodał.

Absolutnymi debiutantami w pierwszej drużynie gdańskiego klubu byli natomiast Jakub Kosecki, który kilka dni przed meczem został wypożyczony z Legii Warszawa oraz wychowanek gdańskiego klubu Adam Duda . Ten drugi przez dużą część drugiej połowy był wywoływany przez gdańskich kibiców, chcących wreszcie zobaczyć w T-Mobile Ekstraklasie tego znanego z dobrej skuteczności w rezerwach i w drużynie Młodej Ekstraklasy piłkarza. - Na pewno jest to bardzo miłe uczucie. Od lat byłem kibicem gdańskiej Lechii i bardzo podobało mi się to, jak mogłem oklaskiwać innych piłkarzy. Wtedy pragnąłem, aby to oni mnie dopingowali. Dziś sam jestem piłkarzem tego klubu. Uczucia są jednak mieszane, bo milej by było gdybyśmy zdobyli jakieś punkty. Przegraliśmy, ale odczuwam radość że mogę grać dla tego klubu i już stawiam pierwsze kroki - opisał swoje uczucia gdański debiutant.

Komentarze (0)