Po zakończeniu jesiennych zmagań w mediach zahuczało od plotek, gdzie trafią najskuteczniejsi I-ligowcy. Autor 13 goli - Jakub Świerczok zakotwiczył w 1. FC Kaiserslautern, natomiast, mającego na koncie 11 trafień, Nildo łączono z kilkoma klubami z T-Mobile Ekstraklasy - Lechią Gdańsk czy Górnikiem Zabrze, wspominano również o zainteresowaniu ze strony drużyn niemieckich. Nie przełożyło się to na konkretne oferty i Brazylijczyk pozostał na Lubelszczyźnie.
28-letni piłkarz nie przepracował w pełni okresu przygotowawczego. Początkowo trenował indywidualnie i zagrał tylko w trzech meczach sparingowych, w których nie zdobył ani jednego gola. Natomiast przez znaczną część czasu zmagał się z urazami. - Nildo dba o siebie w gabinetach odnowy biologicznej - dyplomatycznie tłumaczy trener Piotr Rzepka.
Chociaż Bogdance przeszła koło nosa ostatnia szansa zarobienia na Nildo, to jednak łęczyńscy działacze nie rozdzierają szat. Nie próbowali oni również skłonić zawodnika do przedłużenia kontraktu. - Rozważaliśmy różne warianty, ale ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na to. Jest to piłkarz, który grał na trzech kontynentach. Ocena musi być więc miarodajna i adekwatna - wyjaśnia prezes Artur Kapelko.
Kibicom szczególnie zapadła w pamięć wręcz niewyobrażalna ilość świetnych sytuacji podbramkowych, jakie Nildo zmarnował podczas kariery na polskich boiskach. To również wpłynęło na fakt, że nie starano się za wszelką cenę zatrzymać go w Łęcznej. Wiosną Brazylijczyk będzie więc pracował na transfer do lepszego klubu. Ma również realną szansę na zdobycie korony króla strzelców I ligi.