Jesienią Czarne Koszule miały szóstą formację obronną w całej T-Mobile Ekstraklasie, a gdyby wyjąć z ich dorobku feralny mecz ze Śląskiem Wrocław (0:4), mniej straconych bramek miałaby na swoim koncie tylko Legia Warszawa. Michał Gliwa w pewnym momencie miał nawet passę 370 minut bez straconego gola, wraz z początkiem wiosennej części rozgrywek mit o solidnej stołecznej defensywie został obalony.
W meczu z Łódzkim Klubem Sportowym Poloniści bramki wprawdzie nie stracili, wynikało to jednak przede wszystkim z kiepskiej dyspozycji gości, których kadra budowana była na kilka dni przed wznowieniem ligowych rozgrywek. Tydzień później było już znacznie gorzej, a o porażce z Widzewem przesądziły indywidualne błędy Gliwy i Tomasza Brzyskiego. W Bełchatowie na naganę zasłużyła praktycznie cała formacja, gola z Jagiellonią zawalił z kolei grający w środku pola Tomasz Jodłowiec.
W trzech ostatnich meczach Czarne Koszule straciły w sumie pięć bramek, trudno się jednak dziwić, skoro za każdym razem formacja defensywna zestawiana była w inny sposób. W pierwszym tegorocznym starciu trener Jacek Zieliński postawił na sprawdzonych jesienią Aleksandara Todorovskiego i Marcina Baszczyńskiego, pauzującego za kartki Macieja Sadloka na boisku zastąpił Adam Kokoszka, a z lewej strony szansę gry dostał Tomasz Brzyski. Indywidualnych pomyłek nie brakowało, wszystko można było zrzucić jednak na karb trudnych warunków atmosferycznych.
Tydzień później z wyjściowego składu wypadł Kokoszka, którego dość niespodziewanie zastąpił wracający do gry po chorobie Jodłowiec. Reprezentant Polski wypadł dramatycznie słabo, już w kolejnym meczu wrócił więc do środka pola, stoperem został Sadlok, a na prawej flance pojawił się Jakub Tosik. Nadzieje zawiedli przede wszystkim dwaj skrajni defensorzy, na mecz z Jagiellonią do wyjściowej jedenastki wrócił więc Todorovski oraz Dorde Cotra, który jesienną część rozgrywek miał bardzo udaną.
Formacja defensywna po raz kolejny nie ustrzegła się błędów, gra wyglądała już jednak nieco lepiej, aniżeli w meczach poprzednich. Niestety dla Zielińskiego, kłopotu to wcale nie rozwiązuje, bo w arcyważnym meczu derbowym z Legią z powodu żółtych kartek nie zagra Baszczyński. - Spotkanie z Jagiellonią wymagało poświeceń, ale gdyby przeanalizować to na spokojnie, to mogłem otrzymać tą kartkę w innych okolicznościach - martwi się doświadczony defensor.
W piątek przy Łazienkowskiej blok obronny Czarnych Koszul po raz kolejny zostanie więc zestawiony inaczej, aniżeli w spotkaniu poprzednim, a na środku obok Sadloka pojawi się najprawdopodobniej Kokoszka. - Sytuacja jest wymuszona i będzie trzeba dokonać roszad. Jak gdzieś coś zaskoczy, to później szkoda to zmieniać - nie kryje Baszczyński, pesymizmu siać jednak nie zamierza. - Przypomnę, że w poprzednim meczu derbowy linia obrony grała beze mnie i wynik był pozytywny. Mam nadzieję, że w rewanżu będzie tak samo.