Pasy po laniu we Wrocławiu: Trzeba wierzyć do samego końca

Cracovia we Wrocławiu zagrała fatalnie i już po pierwszej połowie przegrywała 0:3. Zawodnicy Pasów, pomimo że zawodzą na całej linii, ciągle wierzą jeszcze w utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie i jak mantrę powtarzają zdanie: wszyscy będziemy wierzyć do ostatniego meczu.

Artur Długosz
Artur Długosz

Kolejny mecz i znów piłkarzom Cracovii nie udało się odnieść zwycięstwa. Tym razem zawodnicy Cracovii we Wrocławiu mierzyli się ze Śląskiem Wrocław, który pogrążony był w kryzysie. Efekt? 3:0 dla WKS-u i to już po 45 minutach gry. - Niestety przegraliśmy. Można powiedzieć, że mecz rozstrzygnięty był już do przerwy. Szybko stracona bramka, potem druga i w samej końcówce trzecia, i niestety potoczyło się to tak, a nie inaczej. Przez pierwsze piętnaście, dwadzieścia minut nie wyglądało to źle. Prowadziliśmy równą walkę ze Śląskiem, ale wrocławianie zdobyli dwa gole i ustawili sobie mecz - powiedział Bartłomiej Dudzic.

W podobnym tonie wypowiedział się także Mateusz Żytko. - Niestety Śląsk wykorzystał swoją pierwszą sytuację. Bramka z rzutu karnego troszkę nam podcięła skrzydła, ale to wcale nie znaczy, że tak musiała wyglądać dalsza część meczu. Przy 0:1 jeszcze można grać i jeszcze zwyciężyć. Musimy obejrzeć to spotkanie i je przeanalizować. Jak się traci takie proste bramki, to jakaś dekoncentracja musi być, gdzieś błędy są popełniane - skomentował piłkarz.

Sytuacja Pasów w tabeli robi się coraz bardziej dramatyczna. Na tą chwilę to właśnie Cracovia, zajmująca ostatnie miejsce w zestawieniu, jest głównym kandydatem do spadku. - Na pewno jest ciężko, bo przegraliśmy 0:3 ważny mecz. Nie będziemy się jednak załamywać. Jeszcze jest sporo meczów. Mamy u siebie dosyć dużo spotkań i musimy odnosić w nich zwycięstwa. Innej rady nie ma. Gadanie też nie pomoże - zaznaczył Dudzic. - Trzeba wierzyć do samego końca. Pokazaliśmy we wcześniejszym sezonie, że potrafimy walczyć. Utrzymaliśmy się, a byliśmy spisani na straty, można powiedzieć nikt w nas nie wierzył - dodał.

- Na pewno to wygląda fatalnie, bo wiadomo, że coś jest nie tak. Któryś już rok z rzędu jest to samo - walka o utrzymanie. Ciężko cokolwiek powiedzieć. Na pewno jest frustracja wielka wśród kibiców, prezesów, działaczy. Cracovia jest naprawdę bardzo dobrze poukładanym klubem, jest w niej praktycznie wszystko, a wyników nie ma - podkreślił piłkarz drużyny prowadzonej przez Tomasza Kafarskiego.

W utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie wierzy także Żytko. - Myślę, że wszyscy będziemy wierzyć do ostatniego meczu, jeżeli będzie szansa. Na razie to nie wygląda dobrze, ale jeszcze jest trochę meczów. Na razie pozostaje nam tylko wierzyć, a po pracy jaką wykonamy w tygodniu będzie można powiedzieć więcej. Na razie po takim meczu, jak ten ze Śląskiem, ciężko się tłumaczyć. Jak się tłumaczę jest źle, jak ktoś nie rozmawia też jest źle, więc ja już naprawdę nie wiem, co mam w tej chwili robić - podkreślił zawodnik.

Skąd bierze się tak fatalna dyspozycja Cracovii? - Przed meczem sobie coś mówimy i w trakcie spotkania to wygląda inaczej. Mi się wydaje, że drużyna jest, ale czego to się nie przekłada nigdy na boisko, to nie jestem w stanie powiedzieć. Jeszcze się sezon jednak nie skończył. Jakbym nie wierzył w to, że będziemy w stanie zdobyć jeszcze punkty, to bym do państwa w ogóle nie podszedł tylko udał się do autobusu i sobie usiadł w fotelu - komentował w rozmowie z dziennikarzami Żytko.

- Na pewno jest wina w piłkarzach, bo my przecież gramy, walczymy. Tak to wygląda. Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy za słabi na Ekstraklasę, ponieważ jeszcze mamy osiem meczów i tak jak wspomniałem, będziemy walczyć do samego końca. Na pewno nie złożymy broni. Musimy jakoś jeszcze pokazać, że potrafimy w tych ośmiu meczach walczyć i na pewno będziemy walczyć na maksa - dodał Dudzic. Jak jest recepta na uratowanie Ekstraklasy dla Pasów? - Walka, Walka i przede wszystkim walka. To jest podstawa. Myślę, że do tego jeszcze spokój się przyda przy sytuacjach i na pewno trochę szczęścia - wyjaśnił Bartłomiej Dudzic.

Ten piłkarz w meczu przeciwko Śląskowi miał dobrą okazję na strzelenie gola. Nie zdołał jej jednak wykorzystać. - Starałem się jak tylko mogłem. Miałem dobrą sytuację, ale troszkę się piłka bardziej podbiła i zostałem w ostatnim momencie troszkę przetrącony przez zawodnika i już nie udało mi się dobrze trafić - powiedział.

W zupełnie innych nastrojach po niedzielnym spotkaniu byli natomiast zawodnicy Śląska Wrocław. Oni już myśleli o zbliżających się kolejnych meczach. - Wszyscy piłkarze Śląska zagrali bardzo dobrze. Nie widziałem w naszej drużynie ani jednego zawodnika, który zagrałby słabiej. Sam nie strzeliłem bramki, co dla mnie oczywiście nie jest dobre. Wygraliśmy jednak 3:0, wszyscy zagrali dobrze. To dla nas duże zwycięstwo. Teraz myślimy już o meczu z Arką i kolejnych spotkaniach w lidze. Przed nami trudne pojedynki - skomentował Johan Voskamp.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×