Tydzień temu piłkarze Śląska Wrocław do Gdyni pojechali w roli faworyta. Tam jednak zdecydowanie lepsza była Arka i to ona zwyciężyła 2:0. Przed spotkaniem rewanżowym zespół WKS-u czekało trudne zadanie. Wrocławianie zgodnie jednak podkreślali, że gdynian są w stanie ograć.
Od początku meczu obie drużyny ruszyły do ataku. Zdecydowanie częściej w obrębie pola karnego Arki przebywali jednak gospodarze, ale nie przekładało się to na dogodne sytuacje strzeleckie. W 14. minucie na trybunach Stadionie Miejskiego we Wrocławiu zapanowała konsternacja. Wtedy to gdynianie wyprowadzili wzorową kontrę. Czterech piłkarzy Arki miało naprzeciwko siebie dwóch zawodników Śląska. Charles Nwaogu podał w tempo do Tomasza Jarzębowskiego, a ten w sytuacji sam na sam bez problemu pokonał Mariana Kelemena. Odpowiedź Śląska była jednak błyskawiczna. Już 60 sekund później prawym skrzydłem świetny rajd przeprowadził Tadeusz Socha, który podał do Sebastiana Mili. Ten popisał się pewnym strzałem z kilkunastu metrów.
Wrocławianie nie podłamali się straconym golem i dalej śmiało atakowali. Świetnie prezentował się zwłaszcza Socha. W 25. minucie ten zawodnik dograł w pole karne, tam futbolówka trafiła do Cristiana Diaza, który umieścił ją w bramce. Ten sam zawodnik już 180 sekund później znów mógł wpisać się na listę strzelców, lecz po podaniu od Mili, w doskonałej sytuacji, trafił w obrońcę.
Po objęciu prowadzenia podopieczni Oresta Lenczyka niemal non stop atakowali, a Arkowcy na oślep wybijali piłkę z własnego pola karnego. Argentyński napastnik wicemistrzów Polski kolejną dobra okazję miał w 39. minucie meczu. Także i tej sytuacji nie zdołał on jednak wykorzystać. Ostatecznie pierwsza, bardzo emocjonująca część meczu, zakończyła się wynikiem 2:1 dla drużyny z T-Mobile Ekstraklasy.
Początek drugiej połowy był dość spokojny. Arkowcy zdecydowanie skupili się na defensywie, a gospodarze mieli problemy z wyprowadzeniem groźnego ataku.
Po niecałym kwadransie drugiej części gry piłkarze Śląska ruszyli jednak do zdecydowanego ataku. Arkowcy znów tylko wybijali piłkę. Na nic to się jednak zdało. Warto jeszcze odnotować sytuację gdynian w 57. minucie. Wtedy to, po podaniu od Marcina Radzewicza, niecelnie w dobrej sytuacji strzelał Jarzębowski.
Śląsk co prawda miał optyczną przewagę, atakował, ale za każdym razem piłkarzom z Wrocławia brakowało dokładności w ostatnim, otwierającym do bramki podaniu. Dlatego też mało było celnych i groźnych strzałów. Dopiero tuż przed końcem regulaminowego czasu celnym strzałem z rzutu wolnego z około 25 metrów popisał się Mila! Arbiter mecz przedłużył o pięć minut i w tym czasie zielono-biało-czerwoni myśleli tylko o ataku na bramkę Macieja Szlagi.
Pomimo starań podopiecznych Oresta Lenczyka do końca spotkania wynik meczu nie uległ już zmianie. Piłkarze Arki Gdynia sprawili więc ogromną niespodziankę i awansowali do półfinału Pucharu Polski. Wrocławianie mogą się teraz skupić na walce o mistrzostwo Polski.
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 3:1 (1:1)
0:1 - Jarzębowski 14'
1:1 - Mila 15'
2:1 - Diaz 25'
3:1 - Mila 89'
Składy:
Śląsk Wrocław: Kelemen - Socha (77' Łukasz Gikiewicz), Celeban, Pietrasiak, Pawelec (73' Mraz), Dudek, Kaźmierczak, Madej, Mila, Sobota, Diaz (81' Voskamp).
Arka Gdynia: Szlaga - Jarzębowski, Benevente, Jarun, Radzewicz, Kowalski (87' Mazurkiewicz), Pruchnik, Kuklis (85' Niedziela), Krajanowski, Tomasik, Nwaogu (31' Kasperkiewicz).
Żółte kartki: Krajanowski, Pruchnik, Radzewicz, Kuklis, Kasperkiewicz (Arka) oraz Diaz, Madej (Śląsk).
Czerwona kartka: Pruchnik (Arka) /87' - za drugą żółtą/.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Wynik pierwszego meczu: 2:0 dla Arki Gdynia.
Awans: Arka Gdynia.
Stronniczość sędziego i brutalność zawodników Śląska woła o pomstę do nieba. Borski pomagał Śląskowi jak mógł, bramka Diaza po spalonym, wykartkowanie poło Czytaj całość