Nie było niespodzianki w ćwierćfinale Pucharu Polski. Po wysokiej porażce w pierwszym meczu na własnym stadionie, w rewanżu Ruch Zdzieszowice ponownie przegrał z Ruchem Chorzów i odpadł z rozgrywek. - Ważne, że nie było wstydu. Chcieliśmy się pokazać tutaj z jak najlepszej strony. Myśleliśmy, że może uda nam się coś tutaj ugrać. Jednak chorzowianie pokazali, że są od nas lepsi - stwierdził zawodnik Zdzichów Tomasz Kasprzyk. - Cieszyliśmy się, że możemy przyjechać do tak znakomitego klubu i rozegrać z nim dwumecz. To dla nas była wielka przygoda, z której postaramy się wyciągnąć lekcję. Na pewno ten pojedynek dużo dał młodym graczom - skomentował szkoleniowiec Ruchu Zdzieszowice Andrzej Polak . - Chorzowianie byli zespołem lepszym i nie przez przypadek zajmują w ekstraklasie tak wysokie miejsce - dodał trener.
Zły na siebie i drużynę za postawę przed przerwą był bramkarz gości Marcin Feć. - Przespaliśmy pierwszą połowę, gdzie byliśmy zbyt bojaźliwi. Później wszystko wyglądało już dużo lepiej - ocenił golkiper. - Szkoda, że zarówno w pierwszym jak i drugim meczu sędziowie nie potrafili się dostosować do rangi zawodów - dodał i porównał obydwa zespoły. - Jest różnica fizyczna i piłkarska między nami. Ruch Chorzów prezentuje inną kulturę gry. Staraliśmy się robić co w naszej mocy, ale na więcej nie było nas stać. Szkoda pierwszego meczu. Dobrze wówczas graliśmy, ale w końcówce opadliśmy z sił - żałował straconej przed tygodniem szansy bramkarz Zdzichów.
Mało kto wie, a Ruch Zdzieszowice w ogóle nie przystąpiłby do rozgrywek Pucharu Polski. - Na pierwszy mecz do Polic mieliśmy nie jechać. Ale chłopcy w końcu tam dotarli i wszystko ciągnęło się aż do ćwierćfinału - zakończył Marcin Feć.