Paweł Patyra: Spodziewał się pan, że Trybunał Arbitrażowy przy PKOl podejmie właśnie takie decyzje?
Edward Klejndinst: Czy ja się spodziewałem? Spodziewałem się sprawiedliwości. Jeśli to jest werdykt sprawiedliwy, a mam nadzieję, że dowody, które zostały zaprezentowane są adekwatne do tych kar, to w porządku. Generalnie uważam, że za szybko były podjęte pierwsze decyzje, w tym decyzja dotycząca naszego klubu. Wydawało mi się, że to jest zbyt poważna sprawa, żeby tak szybko podejmować decyzje. Może nie mając świadomości rozmiarów tego procederu. Należałoby opracować swoisty taryfikator kar i mając ileś tam zespołów do ukarania, ukarać je sprawiedliwie i według ich "zasług". Tutaj najpierw wykonano pewien krok i zdegradowano zespoły. Potem okazało się, że w ten proceder jest zamieszanym o wiele, wiele więcej drużyn. Jedne zostały mocno poturbowane, drugie jeszcze przeżyły. Teraz okazuje się, że kolejne są ukarane, a w kolejce pewnie czekają następne. Jest ogromne zamieszanie i bałagan. Nie mam żadnej satysfakcji, że te zespoły zostały ukarane, bo my to przeżyliśmy i wiemy, jak to wygląda. Nie może być też tak, że jedne zespoły są karane, a nad innymi - za takie same czy podobne przewinienia - przechodzi się do porządku dziennego.
Nieco wcześniej Widzewowi Łódź karę jednak anulowano…
- Jeśli chodzi o zakres i istotę sprawy nie mamy wypracowanych mechanizmów. Myślę, że ten przypadek pozwoli odpowiednim władzom opracować system, który zapobiegnie w przyszłości takiemu bałaganowi. Ja mam nadzieję, że podobnych przypadków już nie będzie, ale gdyby się zdarzyły, to będziemy mieli jasną i klarowną sytuację.
Henryk Kasperczak, mówiąc o sytuacji w polskiej lidze przyznał, że jest gorzej niż w Afryce.
- Na pewno nie przysparza nam to splendoru, chociaż ja - broń Boże - nie mam nic przeciwko Afryce. Natomiast jest może ona synonimem takich niezbyt racjonalnych i przemyślanych posunięć. Nie znam tak dokładnie tamtejszej sytuacji. Na pewno Heniu, znając sytuację i porównując ją do naszej, miał jakąś konkretną myśl.
Przez zamieszanie związane z Zagłębiem Lubin i Koroną Kielce Górnik wypadł z rytmu meczowego.
- Na pewno taka sytuacja niesie zakłócenia w tok naszych przygotowań do każdego meczu, to się troszkę zmieni. Teraz będziemy mieli dodatkowe mecze w środku tygodnia. Wiadomo, że jest to dodatkowe obciążenie. Na pewno trzeba być na to przygotowanym. Przede wszystkim trzeba mieć szeroką kadrę, bo nasilą się wysiłek i zmęczenie, a chcemy liczyć się w lidze. Dopiero zaczęliśmy rozgrywki i już nas wyhamowano. Wracamy do gry i zobaczymy jak to będzie wyglądało.
Najbliższy rywal Górnika to Flota Świnoujście, która gra systematycznie. Będzie to miało jakieś znaczenie?
- Flota ma trzy mecze, gra systematycznie, prawidłowo według terminarza, a my zostaliśmy wytrąceni z normalnych przygotowań i mikrocyklu treningowego, który zwykle kończy się meczem mistrzowskim. Nie jest to dobra sytuacja, ale musimy sobie z tym radzić. Jakie mamy wyjście?
Górnik dokona jeszcze jakichś transferów?
- Trudno mi powiedzieć. Mamy już raczej zapiętą kadrę. Ci zawodnicy, którzy znajdują się w kadrze gwarantują odpowiedni poziom, aczkolwiek nasze umiejętności zweryfikuje liga. My też, w pewnym sensie, jesteśmy debiutantami. To jest nowy zespół, nowa wartość. Musimy popatrzeć co jest dobrego, fajnego, a co uzupełnić i co trzeba będzie poprawić.
Cel Górnika to...
- Chcemy uplasować się jak najwyżej. Nie ukrywam, że jeśli warunki pozwolą, przeciwnik pozwoli i nasza gra będzie na tyle dobra, że będziemy się liczyć w tej rundzie i skończymy w miarę wysoko, to na pewno kierownictwo klubu wyłoży jakieś środki, żebyśmy się wzmocnili, ale wszystko będzie zależało, jak sytuacja teraz się ukształtuje.