Radzewicz: Puchar Polski traktujemy jako przygodę

Piłkarze Arki Gdynia pokonali w ćwierćfinale Pucharu Polski wrocławski Śląsk i teraz czekają na kolejnego rywala. Dla gdynian najważniejsze są jednak rozgrywki ligowe, w których zespół walczy o powrót do ekstraklasy.

Piłkarze Arki Gdynia w dwumeczu okazali się lepsi od Śląska Wrocław. U siebie w Gdyni żółto-niebiescy zwyciężyli 2:0. Na Stadionie Miejskim we Wrocławiu Arka poległa 1:3, ale wystarczyło to do awansu do półfinału. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że najlepiej we Wrocławiu byłoby strzelić bramkę. Wtedy Śląsk musiałby zdobyć cztery gole. Trochę nam się poszczęściło. Udało nam się zdobyć tego gola i potem wrocławianie mieli trudne zadanie. Atakowali do końca, chcieli na pewno wygrać to spotkanie 4:1. My dobrze się broniliśmy i przeszliśmy dalej - mówił po meczu Marcin Radzewicz.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie możemy się cofnąć. Oglądaliśmy mecz Śląska z Cracovią, gdzie zespół z Krakowa właśnie przez to, że za bardzo był cofnięty, przegrał sromotnie 0:3. Wiedzieliśmy, że po pierwsze musimy zdobyć gola, bo 2:0 z pierwszego spotkania jeszcze nie dawało nam awansu. Przy takiej drużynie jak Śląsk Wrocław, która grała u siebie, wszystko mogło się wydarzyć. Chcieliśmy próbować atakować. Raz nam to wychodziło, raz nie. Najważniejsze, że w dwumeczu byliśmy lepsi i jesteśmy w półfinale - dodał piłkarz Arki Gdynia.

Marcin Radzewicz w walce o piłkę z Waldemarem Sobotą
Marcin Radzewicz w walce o piłkę z Waldemarem Sobotą

Gdynianie dość sensacyjnie awansowali do półfinału Pucharu Polski. Będą tam jedynym pierwszoligowcem. W tej fazie zmagań mogą trafić już tylko na Legię Warszawa, Wisłę Kraków bądź Ruch Chorzów. Droga Arki do półfinału nie była jednak łatwa. - Po drodze była też Polonia Warszawa, z którą zwyciężyliśmy. Na pewno Arka jako drużyna coś potrafi. Zobaczymy, jak to się potoczy dalej w następnych spotkaniach w lidze. Puchar Polski traktujemy jako przygodę, zabawę, bo głównie koncentrujemy się na rozgrywkach ligowych. Chcemy się też pokazać, bo w Pucharze Polski rywalizujemy z drużynami z ekstraklasy. Możemy na tle takich ekip sami siebie ocenić, zobaczyć na jakim etapie jesteśmy - podkreślił Radzewicz.

- Obojętne na kogo teraz trafimy. Te zespoły prezentują podobny poziom. Tak czy siak będzie ciężko - zaznaczył.

Mecz we Wrocławiu był bardzo emocjonujący. Wrocławianie do ostatnich sekund walczyli o to, aby zdobyć czwartego gola. - Braliśmy pod uwagę, że końcówka meczu może być emocjonująca. W Pucharze wszystko jest możliwe. Stwierdziliśmy, że Śląsk będzie atakował, będzie chciał odrobić straty, a my chcieliśmy wrocławianom to utrudnić. Wyszło nam to. Emocje były i kibice mieli na co popatrzeć - skomentował Radzewicz, który w czasie spotkania często zamieniał się pozycjami z Piotrem Tomasikiem. - Raz gramy tak, raz tak. To wszystko zależy od nas. Trener tylko nam mówi na odprawie, że możemy się zamienić pozycjami i nie ma z tym problemu. Tak to wyglądało też we Wrocławiu - podsumował piłkarz.

Źródło artykułu: