Bartosz Bereszyński: Piast oddał dwa naprawdę fajne strzały z dystansu

W minorowych nastrojach schodzili po końcowym gwizdku sędziego do szatni piłkarze Warty Poznań po piątkowym spotkaniu ligowym w Gliwicach. Nie można się im dziwić, bowiem przegrali gładko z niebiesko-czerwonymi 0:3, a wynik mógł być jeszcze bardziej okazały, ale w niektórych sytuacjach graczom Piasta zabrakło zimnej krwi.

Poznaniacy w Gliwicach chcieli powalczyć o pełną pulę. Nie udało im się jednak zdobyć nawet punktu, a w dodatku do domów wracają z bagażem trzech straconych bramek. - Wynik mówi sam za siebie. Przegraliśmy 0:3 i na pewno tego spotkania nie możemy zaliczyć do udanych. Wyjeżdżamy z Gliwic z niczym - powiedział Bartosz Bereszyński, zawodnik Warty Poznań.

Nieważne czy podopieczni Jarosława Araszkiewicza grają z drużynami, które nie pokazują wielkiego futbolu, czy z takimi, które mierzą w awans do ekstraklasy. Nastawienie jest zawsze takie samo. - Chcemy zdobywać trzy punkty, pokazywać fajną piłkę i strzelać bramki. Niestety z Piastem się to nie udało - skomentował 19-latek.

Trenerzy przed każdym spotkaniem dogłębnie analizują grę drużyny przeciwnej. Z pewnością i tym razem szkoleniowiec Warty rozpracował na swój sposób zespół Piasta. Zatem czym gliwiczanie zaskoczyli gości z Wielkopolski? - Czym zaskoczyli? Myślę, że spotkanie było wyrównane. Piast oddał dwa naprawdę fajne strzały z dystansu i wykorzystał rzut wolny. To nas dzieliło. Gdybyśmy nie przegrywali 0:3, to myślę, że ten mecz też wyglądałby zupełnie inaczej - zaznaczył piłkarz wypożyczony z Lecha Poznań.

Warta mogła wyjechać ze Śląska z jeszcze wyższą porażką. Do tego jednak nie doszło, bowiem podopieczni Marcina Brosza zmarnowali kilka dogodnych okazji. - Wynikało to z tego, że nam nie robiło różnicy czy przegramy 0:3, czy 0:4. Chcieliśmy strzelić jakąś bramkę, podeszliśmy wyżej i to było logiczne, że możemy się nadziać na kontrę - stwierdził.

Spotkanie z wysokości trybun obejrzało także kilkunastu fanów poznańskiej drużyny, którzy usiedli między kibicami Piasta i pokazali się na stadionie przy Okrzei. - Szkoda, że zawiedliśmy tych kibiców i nie mogliśmy im dać powodu do radości. Na pewno jesteśmy im wdzięczni za to, że przyjechali i nas wspierali. Możemy tylko przeprosić za wynik - zakończył Bartosz Bereszyński.

Komentarze (1)
avatar
bueno
26.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pewnie, 2 strzały, a ile sytuacji Piast miał sam na sam? zawodnik się zdrzemnął że nie widział? spokojnie powinno być 5-0, ale my mamy ...Świątka partacza.