Mariusz Rumak wstrząsnął składem

Mariusz Rumak w ostatnich dniach zapowiadał, że kilku zawodników, którzy grają słabo albo kończą im się kontrakty, może nie znaleźć się w podstawowej jedenastce. Trener Lecha Poznań dotrzymał słowa i na mecz ze Śląskiem Wrocław dokonał sporo roszad kadrowych.

Wyjściowa jedenastka była dla wielu dużym zaskoczeniem. Wiadome było, że z powodu kartek nie zagra Luis Henriquez, a Grzegorz Wojtkowiak zmaga się z urazem. Mariusz Rumak na ławce posadził jednak Rafała Murawskiego i Artioma Rudneva , a dla Semira Stilicia nie znalazło się nawet miejsce w meczowej osiemnastce. - Niektórzy niedowierzali, że część zawodników można posadzić na ławce. Być może moje zagranie va bank sprawiło, że zespół walczył w tym meczu - mówi Rumak.

Ostatecznie Lech wygrał 2:0, więc ryzyko szkoleniowca poznaniaków dało dobry efekt. - Byłem przekonany, że jest to dobry ruch, ale miałem wątpliwości czy da to efekt. To nie jest tak, że ci zawodnicy nie grali, bo w poprzednich meczach wyglądali słabo. Rafał Murawski nie jest do końca zdrowy, natomiast Artiomowi chciałem pokazać mecz z boku. W ostatnich meczach cały czas przebywał na boisku i chciałem, aby wszedł na podmęczonego rywala i łatwiej byłoby mu się przełamać - tłumaczy Rumak.

Najwięcej kontrowersji wywołała oczywiście decyzja o odsunięciu od kadry meczowej Semira Stilicia. Pojawiły się informacje, że Bośniak się obraził i pojechał przed spotkaniem do domu, ale jednak był obecny na trybunach. - Z Semirem odbyłem długą rozmowę i zapewniał mnie, że chce odejść z klubu. Nie będziemy stawiać na zawodnika, który latem chce odejść, bo musimy budować drużynę na przyszły sezon. Semir fajnie się zachował, był z nami w szatni i się cieszył ze zwycięstwa. Powiedziałem mu, że jak będzie pracował, to nie wykluczam, że wejdzie na boisko - zakończył trener Lecha.

Źródło artykułu: