- Jesteśmy zadowoleni z ostatniego występu, ale musimy to podtrzymać w kolejnych spotkaniach. Tylko wtedy trzy punkty zdobyte w starciu ze Śląskiem zyskają jakąś wartość - powiedział Marcin Kikut.
Trener Mariusz Rumak dokonał w niedzielę kilku zmian w składzie. W środku pola zadebiutował Szymon Drewniak, Artiom Rudnev usiadł na ławce rezerwowych, zaś Semira Stilicia zabrakło w osiemnastce. - Problemów ze zrozumieniem nie było, bo przecież znamy się dobrze i na co dzień trenujemy ze sobą. Rotacja jest czymś normalnym, każdy kto wychodzi w podstawowej jedenastce, po prostu wykonuje swoje zadania - dodał 29-letni piłkarz.
W ostatnim czasie poznaniacy nie mieli szczęścia. Jednak w pojedynku ze Śląskiem nie mogli narzekać z tego powodu. Prowadzenie objęli po samobójczym strzale Piotra Celebana, zaś w końcówce od utraty dwóch punktów uratował ich słupek (uderzał Dalibor Stevanović). - Taki jest sport. Czasami o wszystkim decydują centymetry. We wcześniejszych meczach - mimo że też stwarzaliśmy sytuacje - nie mieliśmy farta i nie udawało nam się zwyciężać. Jeśli chodzi o spotkanie ze Śląskiem, to myślę, że przyciągnęliśmy szczęście swoją postawą. Mamy wreszcie pozytywny efekt - stwierdził Kikut.
Przed Kolejorzem kolejne dwie potyczki u siebie - z Górnikiem Zabrze i Cracovią Kraków. Pójście za ciosem i dwie wygrane mogłyby jeszcze wlać nadzieję w ekipę z Poznania. - Być może to 2:0 ze Śląskiem poniesie nas do następnych sukcesów. Zwycięstwo było nam potrzebne jak tlen do oddychania. Jestem zdania, że losy naszego udziału w pucharach będą się przeciągać do ostatniej kolejki. Taką opinię opieram na tabeli oraz własnym doświadczeniu. W żadnym wypadku nie należy składać broni. Nasza wiara została wprawdzie mocno zachwiana, ale nigdy jej nie straciliśmy. Krocząc od wygranej do wygranej można jeszcze sporo zyskać - ocenił 29-letni zawodnik.
Czy triumf nad Śląskiem stanowił dla Lecha ostateczne przełamanie? - Na pewno tak. Pokonaliśmy przecież pretendenta do mistrzostwa Polski. Sami sobie udowodniliśmy, że wciąż potrafimy wygrywać. Nie musimy się nikogo bać - zakończył Kikut.