Mariusz Pawełek (Wisła Kraków): Ręce same składały się do oklasków. Wierzyłem naprawdę w to zwycięstwo. Trener nas uczulał – panowie, grajcie swoje. Najważniejsze nie stracić bramki, a samemu coś strzelić, bo to, że będziemy konstruować groźne akcje było do przewidzenia. Na wyjeździe z szansami na zdobycie goli nie było źle, stąd na naszym terenie w Krakowie powinno być z tym jeszcze lepiej. Narzuciliśmy swój styl gry Beitarowi, a oni mieli w związku z tym duże problemy. Teraz mamy czas na radość, ale w sobotę już trzeba się skupić na meczu z Polonią Bytom.
Rafał Boguski (Wisła Kraków): Pracowaliśmy dużo nad taktyką Beitaru. Analizowaliśmy jego grę. Wiedzieliśmy jakie są ich mocne strony – te zneutralizowaliśmy Z kolei słabe obnażyliśmy. Akurat wyciągnęliśmy dobre wnioski. Mecz rozpoczął się dla nas świetnie. Bramka Mauro ustawiła spotkanie. Nie wyjdziemy na mecz przestraszeni, bo nie będziemy mieli nic do stracenia.
Marcin Baszczyński (Wisła Kraków): Kiedy zacząłem myśleć o meczu z Barceloną? Gdy smok (maskotka drużyny – przyp. red.) pokazał mi szalik Wisła – Barcelona. A tak zupełnie na poważnie, kiedy podczas meczu nachodziły mnie myśli, że będziemy grali z Barceloną, to myślałem sobie: kolejne bramki, kolejne bramki, a będzie spokojniej. I to się sprawdziło.
Maciej Szczęsny (były bramkarz Wisły Kraków): Bardzo podobała mi się skuteczność oraz konsekwentna gra w defensywie. Zaczynali ją już 75 metrów od własnej bramki, a kończyli na 50-tym metrze. Zaimponowali mi. Beitar zagrał słabo, bo Wisła na wiele im nie pozwoliła. Wiślacy wyciągnęli wnioski po pierwszym meczu, gdy okazało się, że jeżeli Beitarowi pozwoli się rozwinąć skrzydła, to gra widowiskowo i skutecznie. Mistrz Izraela nie ma jednak tak błyskotliwych pomocników, żeby potrafili poradzić sobie z pressingiem.