W kwietniu w 2009 roku hucznie ogłoszono, że Zygmunt Solorz-Żak został współwłaścicielem Śląska Wrocław. Przyszłość klubu miała rysować się w świetlanych barwach. Jak się okazuje, wcale tak nie jest, a sytuacja we Wrocławiu jest bardzo nerwowa.
- Sytuacja finansowa Śląska Wrocław jest bardzo trudna, nawet powiem dramatyczna. W związku z tym wystąpiliśmy do naszego wspólnika (Zygmunt Solorz-Żak - dop. red.) o podjęcie tak zwanej uchwały widełkowej, która pozwalałaby przekazać natychmiast pieniądze dla Śląska. Moglibyśmy to zrobić już praktycznie w poniedziałek. Niestety, nasz wspólnik zaproponował wycofanie tej uchwały z porządku obrad, co nastąpiło, ponieważ ma on większość w Radzie Nadzorczej. Do podjęcia tej uchwały nie doszło. Z wyjątkiem wspólnika wszyscy pozostali akcjonariusze głosowali za tym, aby pozostawić tą uchwałę w porządku obrad i ją przegłosować dla dobra Śląska. Stało się niestety inaczej - mówi Włodzimierz Patalas, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Śląska Wrocław, sekretarz miasta Wrocław.
Skąd wynika tak trudna sytuacja finansowa Śląska? - Wynika ona z tego, że wspólnik nie wywiązuje się ze zobowiązań, które zawarliśmy w porozumieniu mówiącym o tym, że jeżeli miasto daje określoną kwotę, również i druga strona taką kwotę powinna dać. W tym roku miasto Wrocław już przekazało środki, a wspólnik nie dał jeszcze ani złotówki. Stąd też wynika trudna sytuacja finansowa - wyjaśnia Patalas.
Pieniędzy na funkcjonowanie Śląska nie przekazuje spółka Zygmunta Solorza-Żaka. - Ze strony wspólnika pieniądze na obecną chwilę nie trafiły na konto klubu, chociaż muszę też wyjaśnić, że nieco wcześniej została podjęta uchwała o podniesieniu kapitału. Ona jest w obiegu prawnym. Tamta uchwała dotyczyła jednak podniesienia kapitału w sposób normalny czyli po prostu powinniśmy - jednak i druga strona - przekazać najpóźniej do 18 maja po 1/4 wartości podnoszonego kapitału. Pan Birka (pełnomocnik Solorza-Żaka, który na spotkaniu się nie pojawił - dop.red.) złożył oświadczenie na poprzednim zgromadzeniu wspólników, że oni przekażą środki w momencie, kiedy będą te środki pochodziły z nakładów włożonych dotychczas w inwestycję pod tytułem Galeria Maślice, a te nakłady ewentualnie, jeżeli oni przedstawią odpowiednie kosztorysy, mogą zwrócić się nie prędzej, jak w miesiącu sierpniu, wrześniu - komentuje dalej Patalas.
- Przepisy mówią, że każda ze stron musiałaby do 18 maja najpóźniej tą 1/4 włożyć, żeby podnieść kapitał. Wprawdzie wspólnik się wycofał z tej uchwały, ale jednocześnie nie ma deklaracji, że do 18 maja te środki będą ze strony naszego wspólnika przekazane. My jesteśmy gotowi, my mamy budżecie środki. Niestety zostały one zablokowane poprzez głosowanie tej uchwały mówiącej o przekazaniu ich spółce Śląsk Wrocław - podkreśla.
Dlaczego miasto Wrocław nie może jednak przekazać środków na funkcjonowanie klubu? - W momencie przekazania pieniędzy my byśmy przejęli kontrolę nad spółką, bo uzyskalibyśmy większość. Jeżeli jedna strona by wpłaciła, a druga nie, to mamy wtedy pakiet większościowy w spółce jako miasto Wrocław. W tej chwili Polsat ma granicach 51 procent udziałów, miasto około 49. W związku z tym pakiet kontrolny jest po stronie spółki pana Solorza. Natomiast w momencie, kiedy my wpłacamy 12 milionów i rejestrujemy akcje, przejmujemy pakiet kontroli i mamy większość, na co nie ma zgody z ich strony - zaznacza sekretarz miasta Wrocław.
Co będzie dalej ze Śląskiem Wrocław? - Co będzie dalej to pytanie do wspólnika. Ja mówię jakie jest nasze stanowisko. My pieniądze mamy. Jesteśmy kompletnie zablokowani i nie możemy tych środków przekazać. Uważam, że niestety, ale jest to działanie szkodliwe dla spółki ze strony naszego wspólnika. Pan Birka reprezentuje pana Solorza i poprosiłem go, żeby w trybie pilnym, na początku przyszłego tygodnia, przysłali swoje stanowisko co do dalszych losów Śląska z ich udziałem - komentuje Patalas.
Kasa klubu z Wrocławia świeci pustkami. - W tej chwili nie ma żadnych pieniędzy. Te środki finansowe, które my w tym roku przekazaliśmy, zostały już wykorzystane. Ta uchwała miała spowodować, że w poniedziałek mogliśmy przekazać pieniądze, które są zabezpieczone w mieście. Chodzi o 12 milionów - podkreśla.
Nie wiadomo też w tej chwili jak potoczy się dalsza współpraca miasta Wrocław z Zygmuntem Solorzem-Żakiem. - Jeżeli odpowiedzą nam, że nie interesuje ich udział w Śląsku, będziemy czynić kroki w kierunku rozglądania się za nowym inwestorem - stawia jasno sprawę wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Śląska Wrocław.
Wicemistrzowie Polski, którzy w tym sezonie walczą o najwyższe cele, mają jednak dokończyć sezon. - Nie wyobrażam sobie, żeby Śląsk nie dokończył tego sezonu. Będziemy szukać rozwiązań. Za wcześniej jeszcze, aby o tym mówić - podsumowuje Włodzimierz Patalas.