Zieloni znów rozczarowali - relacja z meczu Warta Poznań - Sandecja Nowy Sącz

Trwa fatalna seria Warty Poznań. Zieloni mieli w meczu z Sandecją Nowy Sącz pokazać, że porażka z Piastem Gliwice była wypadkiem przy pracy, ale znów rozczarowali i musieli uznać wyższość rywala. Warta na dobre ugrzęzła w dolnych rejonach tabeli.

Od samego początku spotkanie nie układało się najlepiej dla gospodarzy. Sandecja już w 1. minucie stworzyła zagrożenie, gdy zagranie z rzutu wolnego Wojciecha Trochima z trudem obronił Łukasz Radliński. Goście szli za ciosem i w pierwszym kwadransie mieli jeszcze dwie doskonałe okazje do zdobycia bramki. Najpierw do zbyt krótko wybitej piłki dopadł Sebastian Szczepański i jego mocny strzał z trudem obronił bramkarz Warty, a po chwili bliski szczęścia był również Dariusz Gawęcki, który nie zdołał jednak zaskoczyć Radlińskiego sprytnym uderzeniem z pola karnego.

Warta pierwszą groźną okazję stworzyła w 19. minucie, gdy Alain Ngamayama uderzał z ostrego kąta. Mariusz Różalski był jednak na posterunku, podobnie jak obrońcy blokujący dwie dobitki. Później to znów Sandecja miała lepsze okazje, ale nie potrafiła ich sfinalizować. Poznaniacy obudzili się dopiero pod koniec pierwszej połowy, gdy Piotr Reiss dwukrotnie groźnie uderzał zza pola karnego. Najpierw z trudem na róg piłkę wybił bramkarz gości, a potem nieznacznie chybił.

Druga połowa była nieco lepsza, szczególnie dla Warty, która dłużej utrzymywała się przy piłce. Nic to jednak nie dało i to goście w 57. minucie wyszli na prowadzenie, gdy Bartosz Wiśniewski precyzyjnym strzałem pokonał Radlińskiego. Radość Sandecji nie trwała długo, bo minutę później był już remis. Po zagraniu Reissa w dobrej sytuacji znalazł się Michał Jakóbowski, który przerzucił piłkę nad Różalskim, ale ta trafiła w poprzeczkę, odbiła się tuż za linią i głową dobił ją Bartosz Bereszyński. Ostatecznie okazało się, że futblówka wpadła do bramki już po strzale Jakóbowskiego i to jemu została zapisana bramka.

Wydawało się, że gospodarze mogą iść za ciosem, lecz brakowało im pomysłu na grę i dokładności, co ostatecznie wykorzystali podopieczni Roberta Moskala. W 73. minucie po błędzie defensywy Warty drugiego gola zdobył Wiśniewski, który z bliska pokonał Radlińskiego. Warta dążyła do wyrównania, ale groźne okazje stworzyła sobie dopiero w doliczonym czasie gry. Reiss nie zdołał jednak pokonać Różalskiego i po końcowym gwizdku sędziego to goście mieli powody do radości.

Po meczu powiedzieli:

Robert Moskal (trener Sandecji): Mój zespół zagrał dobry mecz. Stworzyliśmy sporo sytuacji i strzeliliśmy dwie bramki. Zawodnicy potwierdzili dobrą dyspozycję z meczu z Pogonią. Jesteśmy zadowoleni i myślimy już o meczu środowym.

Jarosław Araszkiewicz (trener Warty): Nie wiem co można powiedzieć po takim meczu. Cały tydzień wszystko wygląda dobrze, a zawodnicy wiedzą, co mają robić na boisku. Gdy dochodzi do meczu, to niektórych piłkarzy nie poznaje. Na stracone bramki brakuje słów.

Warta Poznań - Sandecja Nowy Sącz 1:2 (0:0)
0:1 - Wiśniewski 57'
1:1 - Jakóbowski 58'
1:2 - Wiśniewski 73'

Składy:

Warta Poznań
: Radliński - Bartczak, Sobieraj, Jasiński, Kosznik, Mysiak, Ngamayama (56' Foszmańczyk), Ciarkowski (46' Bereszyński), Jakóbowski, Reiss, Giel (71' Klatt).

Sandecja Nowy Sącz
: Różalski - Makuch, Frohlich, Midzierski, Woźniak (88' Szeliga), Majkowski, Gawęcki, Szczepański, Niechciał, Trochim (73' Janić), Wiśniewski (83' Aleksander).

Żółte kartki
: Jasiński (Warta) oraz Janić (Sandecja).

Czerwona kartka
: Jasiński /79', za drugą żółtą/ (Warta).

Sędzia
: Mirosław Górecki (Ruda Śląska).

Widzów: 1550.

Komentarze (0)