Zespół KGHM Zagłębia Lubin jeszcze nie tak dawno temu plasował się na ostatniej pozycji w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Runda wiosenna w wykonaniu Miedziowych jest jednak bardzo udana i teraz klub z Lubina jest coraz bliżej utrzymania. W ostatnim spotkaniu podopieczni Pavela Hapala pokonali Jagiellonię Białystok. - Można powiedzieć, że jesteśmy rycerzami wiosny. Nas cieszą punkty. Przede wszystkim nasza ciężka sytuacja po zimie dużo się poprawiła. Wygraliśmy trzeci mecz z rzędu. Dawno takiej serii w Lubinie nie było. Oby ona trwała - komentuje Szymon Pawłowski. - Mieliśmy walczyć na całej długości i szerokości boiska. Jagiellonia ma bardzo zagęszczony środek pola i wiedzieliśmy, że musimy grać bocznymi strefami. To przyniosło efekt. Możemy być zadowoleni z trzech punktów - dodał. - Szkoda, że straciliśmy bramkę, bo trochę nerwówki było. Do końca ten wynik był niepewny. Cieszy jednak to, że zwycięsko dotrwaliśmy do końcowego gwizdka. Da końca sezonu zostało sześć meczów i w każdym z nich musimy zagrać tak samo dobrze - podkreślił reprezentant Polski.
Sam Pawłowski dwukrotnie pokonał bramkarza Jagiellonii, Grzegorza Sandomierskiego. - Na pewno bramki cieszą, tak jak i wygrana, dobra dyspozycja. Jestem zadowolony, że udało mi się strzelić dwa gole. Ostatnia bramka w meczu z ŁKS-em pozwoliła mi trochę lepiej psychicznie się poczuć i więcej luzu nabrać w tej grze - wyjaśnił piłkarz Zagłębia. Zwłaszcza drugie trafienie Pawłowskiego było bardzo efektowne. - Chciałem uderzyć po długim słupku. Trafiłem idealnie. Zdarza mi się tak czasami strzelić - żartował piłkarz.
[videa=bBmqmW8Dh9eObb2E]
Mimo dobrej gry Miedziowi nie są jeszcze pewni utrzymania. - Myślę, ze losy tego, kto spadnie z ligi, jeszcze się nie rozstrzygnęły. Wiemy, że teraz dwa wyjazdy przed nami, także walka będzie trwała do końca - zaznaczył Pawłowski. - Głowę cały czas musimy trzymać w górze. Dobrze przepracowaliśmy okres zimowy i dzięki temu, że nie spuściliśmy głowy w dół, jesteśmy teraz tu, gdzie jesteśmy - podkreślił jednak kluczowy dla Zagłębia piłkarz.
Skąd bierze się jednak to, że w ostatnich sezonach piłkarze z Lubina tylko bronią się przed spadkiem? Oczekiwania w tym klubie na pewno są większe, ale o wszystkim decyduje zazwyczaj słaba runda jesienna w wykonaniu Miedziowych. - Można powiedzieć, ze cieszy to, że zaskakujemy wiosną, bo gdyby nie to, to byłoby jeszcze gorzej. Trzeci sezon z rzędu tak jest, co zrobić? Jakoś tak jest, że po każdym sezonie dużo się zmienia - zawodnicy, trener i zawsze ta pierwsza runda jakoś nie wychodzi. Miejmy nadzieję, że teraz spokojnie się utrzymamy, jeszcze zdobędziemy kilka punktów i następny sezon będzie lepszy w naszym wykonaniu - powiedział były kapitan Zagłębia.
Jeszcze nie tak dawno temu to właśnie Szymon Pawłowski był kapitanem klubu z Lubina. Zimą stracił on jednak opaskę na rzecz Adama Banasia. - Mam mniej obowiązków. Koncentruję się tylko na tym, żeby dobrze trenować i dobrze przygotować się do meczu. Rozmawiałem o tym z trenerem. Opaska trafiła do Adama i tak będzie lepiej też dla mnie. Trener też chciał mieć swojego kapitana. Cieszę się, że to tak wygląda - wyjaśnił sam główny zainteresowany. Co o tym sądzi natomiast sam Adam Banaś? - Może w jakimś stopniu utrata opaski go odciążyła, bo poczuł troszeczkę takiego luzu. Nie są na niego nakładane żadne inne obowiązki, tylko skupia się na grze. Szymek z Jagiellonią zaprezentował się bardzo dobrze. Zresztą jest to wyborny zawodnik. Gratuluję mu, że strzelił dwie bramki - powiedział obrońca Zagłębia portalowi SportoweFakty.pl.
Najbliższe Święta Wielkanocne piłkarze z Lubina spędzą jednak w nietypowy sposób. - Święta spędzimy w autobusie i w Gdańsku. Będą one więc "w drodze". Przed nami teraz dwa mecze wyjazdowe i dlatego tym bardziej wiedzieliśmy, jak ważne jest dla nas spotkanie z Jagiellonią - podsumował Szymon Pawłowski. W Wielkanocny Poniedziałek Zagłębie zagra bowiem w Gdańsku z Lechią.