Polonia Warszawa nie zdołała podtrzymać dobrej passy i po efektownym zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław (3:0) w słabym stylu ulegli Górnikowi Zabrze (0:1). Stołeczna drużyna przy Roosevelta namiastkę gry na odpowiednim poziomie pokazała dopiero w ostatnim kwadransie meczu. Wtedy to m.in. po strzale Pavela Sultesa piłka zatrzymała się na słupku zabrzańskiej bramki. Ostatecznie jednak Łukasz Skorupski schodził z boiska niepokonany, a Czarne Koszule doznały ósmej w sezonie i czwartej w rundzie wiosennej porażki w T-Mobile Ekstraklasie.
- Wiedzieliśmy jak wielkie znaczenie może mieć dla nas to spotkanie. Zwycięstwo przybliżyłoby nas do czuba tabeli, a przecież o to w tym sezonie walczymy. Pokazaliśmy w tym meczu zaangażowanie i walkę. Mieliśmy też kilka okazji strzeleckich, ale niestety nic nie wpadło. Do końca sezonu zostało jeszcze kilka meczów, więc gramy dalej i zbieramy punkty - przekonuje Adam Kokoszka, obrońca Polonii.
Bramka dla Górnika padła po stałym fragmencie gry. Po dograniu z kornera Mariusza Magiery piłka przeszła wszystkich zawodników znajdujących się pod bramką i wpadła wprost pod nogi Adama Dancha, który nie miał problemów, by z bliska umieścić piłkę w siatce. - Piłka przeszła nas na krótkim słupku, potem było duże zamieszanie i jakoś zawodnik Górnika zdołał ją wepchnąć do siatki. Chciałbym tą sytuację obejrzeć w telewizji, bo na boisku często wydarzenia dzieją się szybko - wyjaśnia defensor stołecznej drużyny.
Zawodnik Czarnych Koszul, mimo porażki w Zabrzu, kategorycznie zaprzeczał jakoby Górnik warszawski zespół czymkolwiek zaskoczył. - Dobrze wiedzieliśmy jak gra Górnik. Walczą na boisku, nie odstawiają nogi. My im się przeciwstawiliśmy walką i myślę, że nikt nam nie może zarzucić, że sobie ten mecz odpuściliśmy. Remis w tym meczu naprawdę nam się należał, bo nie byliśmy zespołem od Górnika słabszym - dowodzi Kokoszka.
Porażka przy Roosevelta może skomplikować sytuację stołecznej drużyny. Jeżeli Legia Warszawa zdoła ograć Ruch Chorzów Polonia do lidera będzie traciła już siedem punktów. - Będziemy walczyć do samego końca i nie odpuścimy. W piłce wszystko jest możliwe i my nadal wierzymy, że uda nam się ten sezon zakończyć sukcesem. Musimy się skupić na sobie, żeby wygrać wszystkie mecze do końca sezonu, a potem oglądać się na rywali. Jak my sobie nie pomożemy, to inne wyniki nie będą miały dla nas znaczenia - puentuje gracz drużyny z Konwiktorskiej.