FC Koeln podjęło decyzję, by odsunąć Sławomira Peszkę od składu i nałożyć na zawodnika karę w wysokości 25 000 euro. Nie oznacza to jednak, że w klubie z RheinEnergieStadion postawiono już na 27-latku krzyżyk. - Kiedy rano wszedł do mojego biura, wyglądał jak primaaprilisowy żart. Kłopot w tym, że nie mamy 1 kwietnia. To, co zrobił, jest nieakceptowalne. Było jednak widać, że jest mu strasznie przykro. Był zrozpaczony - relacjonuje Stale Solbakken.
- Musimy teraz pomóc mu wrócić do drużyny - zapowiada szkoleniowiec, zapewniając, że da reprezentantowi Polski drugą szansę. Pytanie tylko, czy "Peszkin" będzie mógł liczyć na wsparcie kolegów z zespołu. - Wiemy, co się wydarzyło, ale nie zamierzamy tego komentować w ferworze walki o utrzymanie - ucina drugi kapitan, Sascha Riether.
Peszko nie będzie trenował z pierwszą drużyną "do odwołania". Na pewno zabraknie go w 30. kolejce w potyczce z FSV Mainz. Później Lukas Podolski i spółka zmierzą się z Gladbach, Stuttgartem, Freiburgiem oraz Bayernem. Jeśli utrzymają 16. miejsce w tabeli, zagrają w barażach z 3. zespołem 2. Bundesligi. Jedyna szansa dla Peszki to słaba forma jego konkurentów Mato Jajalo i Odise Roshi oraz kontuzja Adila Chihi.
Naganne zachowanie Peszki to nie pierwszy tego typu incydent w FC Koeln - podczas karnawału obrońca Miso Brecko został złapany podczas jazdy samochodem pod wpływem alkoholu. W związku z tym działacze klubu zapowiedzieli przeprowadzenie rozmów z piłkarzami, by podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.
Peszko przeprasza kibiców i klub: Zachowałem się bardzo nieprofesjonalnie ->>>