Kapitan Cidrów: Nie zasłużyliśmy na nerwówkę w końcówce sezonu

Ruch Radzionków nie zdołał podnieść się z kolan po porażce w Płocku i w domowym starciu z Arką Gdynia po raz kolejny schodził z boiska pokonany. O ile klęskę z Wisłą można było zrzucić na karb pecha, o tyle w meczu z drużyną z Pomorza bezradność Cidrów była wyraźna.

Ruch Radzionków po zwycięstwie nad Zawiszą Bydgoszcz nie zdołał pokonać kolejnego pretendenta. W meczu z Arką Gdynia podopieczni Artura Skowronka tylko momentami byli dla drużyny spadkowicza z T-Mobile Ekstraklasy równorzędnym partnerem.

- Zupełnie przespaliśmy początek spotkania i po kwadransie przegrywaliśmy już dwoma bramkami. Potem udało nam się pozbierać i zdobyliśmy bramkę kontaktową. W przerwie uczulaliśmy się przed tym, żeby nie stracić głupiej bramki w drugiej połowie. Niestety krótko po przerwie straciliśmy bramkę i dopiero w końcówce udało nam się złapać kontakt. Czasu było już za mało na doprowadzenie do remisu - ocenia Marcin Trzcionka, kapitan Ruchu.

Początek starcia z gdyńskiej drużyny jeszcze długo będzie się radzionkowianom odbijał czkawką. - Nie chcę usprawiedliwiać linii defensywnej, ale przy obu bramkach zagapił się cały zespół. Zupełnie brakowało nam koncentracji. Najpierw poszła długa piłka i dośrodkowanie z prawego skrzydła, potem błąd popełniliśmy przy stałym fragmencie gry i było praktycznie po meczu. Umieliśmy łapać kontakt, ale Arka to zbyt doświadczony zespół, żeby dać sobie wyrwać tak łatwo prowadzenie - przyznaje obrońca Cidrów.

Receptą Ruchu na korzystne rozstrzygnięcie meczu z Arką były szybkie kontrataki, ale te nie były wystarczającą bronią na defensywę drużyny z Trójmiasta. - Wiedzieliśmy, że linia obrony rywala wychodzi bardzo wysoko i w prostopadłych zagraniach na Cisse szukaliśmy swojej szansy. Po jednym z nich wyszedł on sam na sam z bramkarzem i pewnie gdyby strzelił, to ten mecz potoczyłby się zupełnie inaczej. Bardzo dobrze w tym meczu funkcjonowała nasza linia pomocy, która często uruchamiała napastników, ale prócz licznych ofsajdów niewiele z tego wynikało. Szkoda tego meczu, bo naprawdę nie musieliśmy go przegrać - przekonuje Trzcionka.

W kolejnych meczach domowych Cidry zmierzą się przy Narutowicza w derbach Śląska z Polonią Bytom, a potem podejmą Pogoń Szczecin. - Gramy w tej lidze tylko o utrzymanie, dlatego dla nas każdy mecz jest na wagę życia i śmierci. Dwa ostatnie kończyliśmy bez punktów, dlatego musimy zrobić wszystko, żeby w kolejnych meczach zapunktować. Strefa spadkowa znów niebezpiecznie się zbliżyła, a w perspektywie niezłego sezonu nie zasłużyliśmy na nerwówkę w końcówce - puentuje gracz śląskiej drużyny.

Komentarze (0)