Radosław Mroczkowski: Potrafiliśmy wygrywać, kiedy nikt nie dawał nam szans

W najbliższą sobotę na stadionie przy al. Piłsudskiego dojdzie do pojedynku pomiędzy Widzewem Łódź, a liderem T-Mobile Ekstraklasy, Legią Warszawa w ramach 26. kolejki rozgrywek. Trener czerwono-biało-czerwonych, Radosław Mroczkowski, zapewnił, że jego zespół podejdzie do rywala z respektem, ale bez strachu. Tym bardziej, że do składu wracają zawodnicy nieobecni w 62. derbach Łodzi, które miały miejsce w poprzedniej kolejce.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz

- Jesteśmy mocno skoncentrowani przed piątkowym pojedynkiem. To jest kolejny mecz z kategorii szansy na rewanż. Przegraliśmy w zeszłym roku z Legią dwa spotkania. Nikt nie odpuszczał. W sobotę będziemy walczyć - rozpoczął swoją wypowiedź na przedmeczowej konferencji prasowej trener Widzewa, Radosław Mroczkowski.

Jesienią na stadionie przy ul. Łazienkowskiej legioniści pokonali czerwono-biało-czerwonych 2:0. Mecz mógł jednak mieć inny przebieg, gdyby znakomitą okazję wykorzystał Przemysław Oziębała. Napastnik Widzewa przegrał jednak pojedynek z Dusanem Kuciakiem. Ten moment utkwił w pamięci także trenerowi Mroczkowskiemu. - Takie sytuacje są kluczowe szczególnie w meczach wyjazdowych. W tamtym meczu pojawił się taki dobry moment, gdzie mieliśmy okazję, którą trzeba było wykorzystać. Nie przypominam już o meczu derbowym, gdzie też były sytuacje, ale zabrakło skuteczności. Ubolewam nad tym, że w pierwszym meczu z Legią nie udało nam się wykorzystać tej świetnej sytuacji, ale to już historia. Trzeba o tym pamiętać, że w spotkaniach z tego typu zespołami takie wykorzystane okazje są kluczowe, bo mogą nakręcić spotkanie - stwierdził szkoleniowiec łodzian.

W przeciwieństwie do meczu derbowego, który miał miejsce w poprzedniej kolejce, trener Widzewa będzie miał w sobotę do dyspozycji większość swoich kluczowych zawodników. Po kontuzji wracają Mindaugas Panka oraz Souhaiel Ben Radhia, a ze zgrupowania kadry U-17 - Mariusz oraz Patryk Stępińscy. - Dochodzą do nas zawodnicy po kontuzjach. Liczę na to, że będą w dobrej dyspozycji i będziemy mogli z nich skorzystać. Trenują z nami Panka oraz Ben Radhia. Wracają do Łodzi młodzi kadrowicze. Zastanowimy się, czy brać ich pod uwagę, a jeśli tak, to na ile. W porównaniu z ostatnim meczem w lidze - derbami, poszukujemy troszkę innych rozwiązań - wyjaśnił trener Mroczkowski. Wyjątkiem jest Dudu, który wciąż leczy swój uraz. - Dudu trenuje indywidualnie i nie bierzemy go pod uwagę, jeśli chodzi o osiemnastkę meczową na sobotę - dodał.

Na Piłsudskiego po raz kolejny przyjeżdża lider T-Mobile Ekstraklasy - poprzednim zespołem w tej rundzie o takim samym statusie na stadionie Widzewa był Śląsk Wrocław. - Patrząc na potencjał kadrowy Legia to bardzo mocny zespół. Z kandydatem do mistrzostwa - Ruchem Chorzów, potrafiła ona bardzo mądrze zagrać i wygrać. To pokazuje, że mimo absencji związanymi z kartkami i kontuzjami Legia ma kadrę dość szeroką i wartościową. Nieważne, jak dużo rotacji jest w ich składzie, to jest bardzo silna drużyna - komplementował Legię szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych.

Trener Widzewa jest jednak optymistą i zapowiada walkę swojego zespołu o pełną pulę, nie zważając na fatalną statystykę łodzian w ostatnich meczach z wojskowymi. Czerwono-biało-czerwoni przegrali aż 11 spotkań z Legią pod rząd. - Nie jesteśmy na straconej pozycji. Statystyki są fajne, ale przypomnę, że potrafiliśmy wygrywać mecze, gdzie nikt nie dawał nam szans, a też były jakieś passe, rekordy. O tym już zapomnieliśmy, bo to było jakiś czas temu. Ostatnio mieliśmy trudniejszy moment i wierzę, że od meczu derbowego będzie już tylko lepiej - stwierdził trener Mroczkowski. - Czasami niepotrzebnie podkreśla się, że mamy tak długą passę porażek z Legią. To kolejny mit, który jest wmawiany. My się tego meczu nie boimy, chcemy go wygrać. Będziemy dążyć do tego, aby nie mówić już o meczach z Legią w ten sposób, jak obecnie. Oczywiście gramy z kandydatem do tytułu i to o czymś świadczy, ale to nie znaczy, że mamy się bać. Chcemy zagrać u siebie dobre spotkanie. Wszystko będzie zależeć od tego jak to się poukłada w naszych głowach i przełoży na bramki - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×