Przerwana wiosenna passa Bogdanki - relacja z meczu GKS Katowice - Bogdanka Łęczna

GKS Katowice pokonał na własnym stadionie rewelację rundy wiosennej, Bogdankę Łęczna. Dla podopiecznych Piotra Rzepki była to pierwsza porażka w piątym meczu rundy rewanżowej. Przewaga GieKSy nie podlegała dyskusji zwłaszcza w pierwszej odsłonie spotkania, kiedy katowiczanie objęli prowadzenie.

- Przepaść dzieląca nas w tabeli wcale nie jest dla mnie żadnym wykładnikiem. Ta liga niejednokrotnie zadziwiała mnie tym, że można być w czubie tabeli, a nie mieć wcale o wiele większych umiejętności od zespołów walczących o utrzymanie - mówił przed meczem z Bogdanką Łęczna opiekun GieKSy, Rafał Górak.

Słowa szkoleniowca katowickiej drużyny swoje potwierdzenie znalazły na murawie stadionu przy Bukowej. Zwłaszcza w pierwszej połowie różnica siedmiu pozycji okraszona dwunastoma punktami przewagi drużyny z Lubelszczyzny w tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy na boisku nie była widoczna.

To GieKSa była zespołem agresywniejszym, z większą wolą walki. Szybko znalazło to swoje odzwierciedlenie na tablicy wyników. W 15. minucie spotkania Jan Beliancin świetnie zacentrował z rzutu wolnego z lewej strony pola karnego Sergiusza Prusaka, a nabiegający na futbolówkę Mateusz Zachara nie miał problemów z wyprowadzeniem katowiczan na prowadzenie. - Było duże zamieszanie, jeszcze jakaś przebitka i piłka spadła pod moje nogi. Nie mogłem tego nie strzelić - uśmiecha się młody napastnik.

Szybko strzelona bramka dodała poczynaniom gospodarzy pewności siebie. Okazji na zdobycie drugiej bramki szukał dwukrotnie Damian Chmiel, ale golkiper łęcznian nie dał się zaskoczyć. Bogdanka na dobrą metę pierwsze zagrożenie pod katowicką bramką stworzyła na cztery minuty przed gwizdkiem na przerwę.

Wówczas przed szansą stanął Wojciech Łuczak, który dopadł bezpańskiej piłki w polu karnym GieKSy, ale uderzył nieczysto i Witold Sabela spokojnie złapał futbolówkę. W przerwie w szatni gości musiało być gorąco, bo Bogdanka na drugą połowę wyszła z zupełnie innym nastawieniem. To zespół Piotra Rzepki był stroną prowadzącą grę, ale miało to znikomy wpływ na wynik spotkania. Mądrze broniący się katowiczanie nie dopuszczali łęcznian do klarownych sytuacji, samemu groźnie kontrując.

Im bliżej było końca meczu, tym bardziej zdeterminowane były ataki Bogdanki. W ostatnich fragmentach gry w pole karnym gospodarzy zapuścił się nawet Prusak, szukając bramki po stałym fragmencie gry, ale nic z tego nie wynikło. Ciśnienia w ostatnich sekundach meczu nie wytrzymał Radosław Bartoszewicz, wylatując z boiska z drugą żółtą kartką. To całkowicie pozbawiło gości złudzeń, co do końcowego wyniku spotkania.

- Wielka szkoda, że przez cały mecz nie graliśmy tak, jak w drugiej połowie. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później ta porażka nadejdzie i nasza seria się skończy. Teraz skupiamy się na tym, by rozpocząć ją od początku - zapewnia Veljko Nikitović, kapitan drużyny z Lubelszczyzny.

Bieg boiskowych wydarzeń drugoplanową rolę pełnił dla kibiców GieKSy. Ci zwłaszcza w drugiej odsłonie spotkania po raz kolejny w ostatnich miesiącach dali wyraz swojego sprzeciwu dla działań zarządu i właściciela klubu, domagając się ich odejścia. Jak się jednak okazuje przed meczem z pretendującą do awansu drużyny z Łęcznej włodarze klubu z Katowic ze swojej roli się wywiązali.

Na przedmeczowym zgrupowaniu śląskiej drużyny zagościł prezes Jacek Krysiak, który odbył z zawodnikami rozmowę motywacyjną. - Powiedziano nam, że w poniedziałek albo we wtorek możemy spodziewać się spłaty części zaległości na naszych kontach - wyjaśnia Beliancin.

Pomeczowe wypowiedzi trenerów:

Piotr Rzepka (trener Bogdanki Łęczna): Przykro nam, że wyjeżdżamy z Katowic bez punktów. GKS na to zwycięstwo ciężko zapracował, chociaż mieliśmy w drugiej połowie ogromną przewagę, jak na mecz wyjazdowy. Przełomowy moment nastąpił w pierwszej połowie, kiedy rywale zdobyli bramkę. Wiadomo było wtedy, że GKS uspokoi swoje ataki i będzie czekał na nas. Kiedy 8-10 zawodników rywala jest ustawionych w tyle ciężko jest zrobić jakąkolwiek akcję ofensywną. Szacunek należy się obu drużynom, bo pokazali na boisku zaangażowanie, jakie jest rzadko spotykane w meczu ligowym. Na szczęście kolejny mecz przed nami już w środę i będziemy mieli okazję odkuć sobie stracone punkty.

Jarosław Skrobacz (II trener GKS Katowice): To dla nas niezwykle cenne zwycięstwo i jeszcze cenniejsze trzy punkty. Nikogo nie trzeba uświadamiać jak wyglądała nasza sytuacja w tabeli. Łatwo było nam się na to spotkanie zmotywować. Graliśmy z najlepszym zespołem tej rundy i naszym zawodnikom należą się wielkie słowa uznania za naprawdę olbrzymie zaangażowanie, jakie włożyli w ten mecz. Było ono widoczne w naszej grze od pierwszej do ostatniej minuty. Bardzo cieszy nas to zwycięstwo, ale przed nami dwa mecze wyjazdowe i myślami musimy być przy tym, co przed nami.

GKS Katowice - Bogdanka Łęczna 1:0 (1:0)
1:0 - Zachara 16'

Składy:


GKS:
Sabela - Rzepka, Kowalczyk, Szymura, Sobotka, Zachara (90' Cholerzyński), Hołota, Beliancin, Chmiel, Pitry (74' Chwalibogowski), Rakels (53' Stefański).

Bogdanka:
Prusak - Borovcanin, Sołdecki, Magdoń, Pielorz, Oziemczuk (59' Nildo), Nikitović, Bartoszewicz, Łuczak, Zuber (82' Pielach), Paluchowski (59' Kusiak).

Żółte kartki:
Sabela (GKS) oraz Nildo, Pielach, Bartoszewicz (Bogdanka).

Czerwona kartka:
Bartoszewicz (Bogdanka) /90+2', za drugą żółtą/.

Sędzia:
Artur Radziszewski (Warszawa).

Widzów:
2200.

Komentarze (1)
avatar
Wars
14.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I piiiiknie Bogusie eee dostali nauczkę przegrywając z GKS !!!I do tego nie mogąc pogodzić się z porażką kończyli mecz w dziesiątkę ...czyli baloniki dmuchane.