Larum już grają - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - Kolejarz Stróże

- Znowu zabrakło koncentracji, znowu za bardzo chcieliśmy - komentował remis z grającym w dziesiątkę Kolejarzem Stróże trener Janusz Kubot. Takie tłumaczenia na nikim w Bydgoszczy nie robią już wrażenia.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Bydgoszczanie mieli wreszcie przełamać złą passę i ograć przeciętnego Kolejarza. Zaczęło się jednak jak zawsze, bowiem już w czwartej minucie po dośrodkowaniu Michała Chrapka piłkę do pustej bramki gospodarzy z najbliższej odległości skierował Janusz Wolański. - Nie poznawałem swojego zespołu przez pierwsze piętnaście minut. Widać, że zawodnicy bardzo chcą i czasami nie wychodzi - rozkłada bezradnie ręce opiekun Zawiszy.

Później Kolejarz nieco się cofnął, ale słabi fizycznie tego dnia nie byli w stanie zagrozić bramce rywali. Co więcej, w pierwszej części nie potrafili ani razu skutecznie zagrozić bramce Dominika Sobańskiego. Minuty się ciągnęły, a z boiska wiało nudą. Gdzie nie gdzie pojawiały się też mocno słyszalne gwizdy kierowane w stronę piłkarzy Zawiszy.

- Może rzeczywiście za bardzo chcemy - oceniał krótko Paweł Oleksy. - Być może szansa awansu do T-Mobile Ekstraklasy wpływa na taką dyspozycję. Pojawia się nerwowość i wszystko się psuje.

Tej mobilizacji nie było widać w sobotę. Nawet grający w dziesiątkę Kolejarz stawiał skuteczny opór Zawiszy. W dziesiątkę, bowiem za dwie żółte kartki boisko musiał opuścić Kamil Nitkiewicz. To tylko na moment zdemobilizowało obrońców Kolejarza, którzy po dobrze rozegranym rzucie rożnym nie upilnowali w polu karnym Pawła Oleksego. Później obie drużyny wróciły do swojej "optymalnej normy" Przyjezdni umiejętnie się bronili, a gospodarze niemrawo atakowali.

Później jeszcze wprowadzony przed przerwą po Martins Ekwueme pięknym strzałem próbował zaskoczyć Sobańskiego. I to właściwie wszystko, co ciekawego działo się na meczu w Bydgoszczy. Z obowiązku wypada dodać zdarzenie z 44.minuty, kiedy po zderzeniu na środku boiska do szpitala odjechali Paweł Zawistowski i Dawid Szufryn. Według pierwszych prognoz obaj doznali wstrząśnienia mózgu.

Powiedzieli po meczu:

Przemysław Cecherz (trener Kolejarza): Dla nas remis w tym spotkaniu to właściwie jak zwycięstwo. Było kilka spornych sytuacji w tym meczu. Na przykład w drugiej połowie, kiedy Maciej Kowalczyk wyprzedził zawodnika gospodarzy i moim zdaniem nasz zawodnik był faulowany przez defensorów gospodarzy. Po raz kolejny jesteśmy krzywdzeni przez sędziów.

Janusz Kubot (trener Zawiszy): Jeśli sędzia kogoś skrzywdził, to również nas. W drugiej połowie jeden z obrońców Kolejarza prawdopodobnie zagrywał piłkę ręką. Moi piłkarze bardzo chcą, ale jak widać czasami ta presja daje znać o sobie. Powtarzamy stare błędy, zwłaszcza na początku spotkania i musimy odrabiać straty. Tak było w sobotę, a gol dla Kolejarza ustawił całe spotkanie.

Zawisza Bydgoszcz - Kolejarz Stróże 1:1 (0:1)
0:1 - Wolański 3'
1:1 - Oleksy 60'

Składy:

Zawisza: Witan - Cuper, Skrzyński, Hrymowicz, Oleksy, Geworgian, Zawistowski (45' Ekwueme), Strąk (46' Błąd), Masłowski, Kukol (61' Wójcicki), Leśniewski.

Kolejarz: Sobański - Szufryn (45' Bocian), Cichy, Markowski, Chrapek (76' Rupa), Stefanik, Kowalczyk, Gryźlak, Wolański (89' Cebula), Walęciak, Nitkiewicz.

Czerwona kartka: Nitkiewicz /55' za drugą żółtą/ (Kolejarz).

Żółte kartki: Kukol (Zawisza) oraz Cichy, Stefanik, Kowalczyk, Nitkiewicz, Wolański (Kolejarz).

Sędzia: Paweł Dreschler (Gdańsk).

Widzów: 4000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×