Zdecydowała ostatnia minuta - relacja z meczu Sandecja Nowy Sącz - KS Polkowice

Sandecja po bardzo zaciętym meczu rozgrywanym w deszczu, pokonała KS Polkowice dzięki bramce w ostatniej minucie. Piłkarze obu ekip zostawili na murawie sporo zdrowia, nie brakowało ambicji, ale to gospodarze wywalczyli zwycięstwo. Po wygranej drużyna z Nowego Sącza awansowała na dziewiąte miejsce w tabeli, a polkowiczanie pozostali w strefie spadkowej.

Piotr Wiśniewicz
Piotr Wiśniewicz

Od początku dużo lepsze wrażanie sprawiali sądeczanie. Goście zostali zepchnięci do obrony, a Sandecja próbowała rozmontować defensywę rywala na różne sposoby. Bardzo aktywny był Lukas Janić, który w ciągu pięciu minut groźnie dośrodkował w szesnastkę, próbował strzału z dystansu, dwukrotnie wykonywał stały fragment gry, a także po faulu na nim sędzia podyktował żółtą kartkę. Starania Słowaka nie przyniosły jednak gospodarzom korzyści bramkowej.

Zawodnicy przyjezdni przebudzili się w ofensywie po około dwudziestu minutach od pierwszego gwizdka. Damian Piotrowski dwukrotnie po rajdach prawą stroną zagrywał w pole karne, co było wyraźnym ostrzeżeniem dla gospodarzy, że nie będą mieli łatwego zadania chcąc wygrać to spotkanie. Im bliżej przerwy, tym bardziej gra kleiła się piłkarzom z Polkowic, co zaowocowało objęciem przez nich prowadzenia w 34 minucie. Podawał wbiegający w pole karne Mateusz Bartków, a stojący niemal na wprost bramki Grzegorz Kuświk pokonał bezradnego bramkarza Sandecji.

Dosyć niespodziewana strata bramki wyraźnie podrażniła zawodników z Nowego Sącza. Poderwali się do ataku, próbowali przedrzeć pod pole karne przeciwnika, ale bardzo dobrze bronili się goście z Polkowic. Akcje ofensywne Sandecji były skutecznie przerywane przez defensywę KS-u, która nie dopuszczała do oddania celnego strzału. W środku pola walczył Wojciech Trochim, był skuteczny w odbiorze oraz próbował rozgrywać piłkę, lecz do przerwy nie przyniosło to żadnego rezultatu.

Po zmianie stron gospodarze stosowali wysoki pressing, atakowali każdą piłkę i widać było, że przeprowadzili motywującą rozmowę w szatni. Kamil Majkowski dzięki swojej szybkości próbował rajdów prawym skrzydłem, ale skutecznie bronili się goście. Choć duet Piotrowski - Kuświk wprowadzał sporo zamieszania w szeregi defensywne Sandecji, jednak bez realnego zagrożenia.
Kamil Majkowski szalał na prawym skrzydle / fot. Mateusz Bobola Kamil Majkowski szalał na prawym skrzydle / fot. Mateusz Bobola
Sądeczanie doprowadzili do remisu w 54. minucie spotkania. Po bardzo ładnej akcji Janić dograł w pole karne, gdzie snajperskim instynktem popisał się Arkadiusz Aleksander umieszczając piłkę w siatce po uderzeniu głową. Wywołało to euforyczną reakcję kibiców, którzy przez kilka minut skandowali nazwisko strzelca. Wyrównanie dodało skrzydeł gospodarzom, wyraźnie uwierzyli w zwycięstwo i tylko kwestią czasu wydawała się kolejna bramka.

Do akcji ofensywnych angażowali się Piotr Kosiorowski, Mateusz Niechciał i Sebastian Szczepański, ale nie byli w stanie sforsować rozsądnie broniących się polkowiczan. Goście nie skupiali się wyłącznie na defensywie, bo starali się również przeprowadzać groźne kontry. Po jednej z nich w 59. minucie Kuświk był bliski zdobycia bramki, ale na posterunku był Mariusz Różalski.

Zastępujący Roberta Moskala na ławce Sandecji trener bramkarzy Stanisław Bodziony, szukał sposobu na zwycięstwo w przeprowadzeniu zmian. W krótkim czasie na placu gry pojawiło się trzech zawodników ofensywnych, których pełne pokłady sił wprowadziły sporo dynamiki w poczynania sądeckiej drużyny. W trudnych, deszczowych warunkach okazało się to dobrym posunięciem, zatem Janusz Kudyba również desygnował do gry nie zmęczonych piłkarzy z ławki.

Ostatnie dziesięć minut to zmasowana ofensywa Sandecji, gdyż gospodarze próbowali wszelkich sposobów aby wywalczyć zwycięstwo. Dogodne sytuacje mieli wprowadzeni chwilę wcześniej Bartosz Wiśniewski oraz Filip Burkhardt, a przy stałych fragmentach strzelali także obrońcy Jano Frohlich i Martin Zlatohlavy. Wynik na tablicy świetlnej jednak się nie zmieniał. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, Bartosz Szeliga popędził prawym skrzydłem i prawie spod linii końcowej zagrał przed pole karne. Do podania dopadł nadbiegający Marcin Makuch i mocnym uderzeniem zmieścił piłkę miedzy interweniującym bramkarzem a słupkiem. Zwycięski gol dla sądeczan padł w 93 minucie, po czym arbiter zakończył spotkanie.

Sandecja Nowy Sącz - KS Polkowice 2:1 (0:1)
0:1 - Kuświk 34'
1:1 - Aleksander 54'
2:1 - Makuch 90+3'

Składy:

Sandecja Nowy Sącz: Różalski - Makuch, Frohlich, Zlatohlavy, Niechciał, Majkowski (71' Szeliga), Szczepański (73' Burkhardt), Trochim, Kosiorowski, Janić (63' Wiśniewski), Aleksander.

KS Polkowice: Kazimierczak - Bartków (83' Wacławczyk), Darda, Nowak, Szuszkiewicz, Piotrowski (83' Sierpina), Dąbrowski, Ałdaś, Janus, Peroński, Kuświk (60' Więzik).

Żółte kartki: Zlatohlavy (Sandecja) oraz Nowak, Peroński (Polkowice).
Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec).

Wypowiedzi trenerów:

Stanisław Bodziony (Sandecja): Uważam, że zagraliśmy dzisiaj średnie spotkanie, a niestety z drużynami walczącymi o utrzymanie, kolejne mecze mogą tak wyglądać. Cieszymy się ze zdobytego w 93. minucie gola, bo w ten sposób udowodniliśmy swoją wyższość w tym meczu. Drużyna gości kilka razy groźnie kontrowała i mieliśmy z tym kłopoty. Powtarzam raz jeszcze, takie mecze gra się bardzo ciężko i dzisiaj się to potwierdziło.

Janusz Kudyba (KS Polkowice): Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Przeprowadziliśmy wiele groźnych akcji pod bramką Sandecji, ale niestety zabrakło wykończenia. Graliśmy dobrą i poukładaną piłkę, a zostaliśmy ukarani za ofensywną grę. W bramce zadebiutował Przemysław Kazimierczak. Zarówno jego występ jak i Przemysława Szuszkiewicza, Mateusza Pierońskiego i innych młodych zawodników oceniam naprawdę dobrze. W dalekim Nowym Sączu przez całe spotkanie głośnym dopingiem wspierali nas nasi kibice, za co im serdecznie dziękujemy. Mam nadzieję, że w następnych meczach stworzymy również tyle sytuacji strzeleckich, ale tym razem będziemy je finalizować.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×