Lechia w pełni zasłużenie przegrała z Lechem. Przez cały mecz właściwie nie była wstanie zagrozić gospodarzom, a zdobyta bramka była w "zasługą" głównie piłkarzy Kolejorza, którzy sami pokonali Jasmina Buricia Niewiele jednak brakowało, aby gdańszczanie dowieźli remis do końca, bo zwycięski gol padł dopiero w 86. minucie. - W ostatnich dziesięciu minutach daliśmy się zepchnąć do obrony, ale ogólnie myślę, że dotrzymywaliśmy kroku Lechowi. Nie mogliśmy się w Poznaniu rzucić do ataków, a punkt by nas satysfakcjonował w obliczu porażki ŁKS-em - mówi Łukasz Surma.
Doświadczony pomocnik Lechii wrócił do składu po dwóch meczach przerwy. - Grałem na takiej pozycji jak Gatusso w Milanie, jako pół-prawy defensywny pomocnik. Miałem zneutralizować Henriqueza dobrze czującego się w akcjach ofensywnych. Do wyniku 1:1 wyglądało to dobrze, ale potem wkradła się nerwowość i właśnie po dośrodkowaniu Henriqueza padła bramka. Ciężko jednak wszystko zablokować, bo są to dobrzy piłkarze - dodaje Surma.
Po meczu goście nie mogli więc być zadowoleni, bo wciąż mają tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. - Trudno o pozytywną reakcję, byliśmy przybici. Mam nadzieję, że to potrwa krótko, bo pozostały jeszcze cztery kolejki i nie możemy się poddać. Trudno się podnieść, ale musimy to przetrawić, aby do niedzielnego meczu ze Śląskiem wszystko w drużynie wróciło do normy - kontynuuje pomocnik Lechii.
Surma zwraca uwagę, że Lechia nie odstaje od rywali, ale przegrywa minimalnie. - Wszystkie mecze są stykowe, nie odstajemy od rywali i choćby dlatego nie możemy się poddać. Albo remisujemy, albo przegrywamy na styk. Nie przegrywamy 0:3, 0:4 bez walki - mówi lechista, który zdaje sobie sprawę, że w najbliższych meczach będzie trudno o punkty. - Oprócz Widzewa gramy z zespołami z górnej części tabeli, także czekają nas ciężkie mecze - zakończył Surma
Łukasz Surma: Nie możemy się poddać
Lechia Gdańsk nie wykorzystała szansy, aby odskoczyć od strefy spadkowej i przegrała z Lechem Poznań 1:2. Podopieczni Pawła Janasa do ostatniej kolejki będę musieli walczyć o utrzymanie, a terminarz nie jest ich sprzymierzeńcem.
Źródło artykułu: