Piłkarze Lechii wychodząc na boisko w Poznaniu wiedzieli, że przegrał będący tuż za nimi w tabeli ŁKS Łódź, więc każdy wynik poza porażką byłby dla nich dobry. Po porażce nikt w Gdańsku nie był jednak zadowolony. Łukasz Surma zauważył, że punkty trzeba było zdobywać już wcześniej. - Sytuacja byłaby zupełnie inna. Cracovia, Górnik, Podbeskidzie i Zagłębie - mecze z tymi zespołami powinniśmy wygrać. To były dobre spotkania Lechii. Przeważaliśmy, mieliśmy kontrolę na boisku, a zdobyliśmy w nich raptem dwa punkty - stwierdził pomocnik Lechii Gdańsk. - Jesienią było narzekanie na brak sytuacji i skuteczności. Teraz obrywa się obrońcom za takie zagrania jak w Poznaniu. Takie błędy się zdarzają. W Poznaniu źle rozegraliśmy końcówkę meczu. Trzeba było wyjść wyżej, przetrzymać piłkę, dać się sfaulować i uspokoić grę. Wina rozkłada się na wszystkich - opisał.
Gdańszczanie grają w tym sezonie bardzo słabo na PGE Arenie Gdańsk. - Obiekt jest przepiękny, funkcjonalny i tam Lechia ma swoje miejsce. Wiele drużyn miało problemy po przejściu na nowy stadion. U nas ta aklimatyzacja trwa za długo - powiedział Surma, który w Poznaniu wrócił do pierwszej jedenastki. - Zawsze mówiłem, że jeśli osiemnasty, dziewiętnasty, czy dwudziesty zawodnik będzie dobry, to będzie naciskał na dziewiątego i dziesiątego. Mam nadzieję, że na tyle naciskałem Marko Bajicia, że grał dobrze. Tak powinno to funkcjonować. Moje odczucia prywatne chowam do kieszeni - dodał Surma w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim.
Łukasz Surma: Moje odczucia prywatne chowam do kieszeni
Lechia Gdańsk przegrała kolejne spotkanie, tym razem w Poznaniu. Po tym meczu zadowolony nie mógł być powracający do składu biało-zielonych kapitan drużyny, Łukasz Surma który żałuje tego, że nie udało się wygrać z zespołami z niższej półki.