Trenerzy i piłkarze Lecha rozczarowani decyzją Wojewody Mazowieckiego

We wtorek Wojewoda Mazowiecki, Jacek Kozłowski, podjął decyzję o nie wpuszczeniu kibiców Lecha Poznań na sobotni mecz z Legią. Wywołało to oburzenie nie tylko wśród kibiców, ale również w drużynie Kolejorza.

Pojedynek Legii z Lechem będzie bardzo ważny dla układu tabeli. Poznański zespół miało wspierać 1 600 fanów, którzy w szybkim tempie wykupili bilet na ten wyjazd. Nic więc dziwnego, że decyzja Jacka Kozłowskiego o zamknięciu sektora gości i nie wpuszczeniu ich na stadion wywołała oburzenie. Wojewoda Mazowiecki swoją decyzję argumentował względami bezpieczeństwa.

Brak wsparcia ze strony kibiców nie ucieszył trenerów, piłkarzy oraz właścicieli klubu. - Ubolewam nad tym, bo stadiony są dla ludzi i po to, aby kibice mogli oglądać mecze. Stadiony powinny być tak budowane, aby można było zabezpieczyć takie widowiska. Widzieliśmy w Poznaniu mecz z Lechią Gdańsk, gdzie byli kibice gości i wszystko wyglądało dobrze. Kibice są dla nas bardzo ważni i to dla nich gramy - mówi Mariusz Rumak, trener Lecha.

Sytuacja, gdy na wybudowanych za olbrzymie pieniądze stadionach nie można zadbać o bezpieczeństwo, mając do dyspozycji mnóstwo nowoczesnych narzędzi jest mocno zadziwiająca. - Jeżeli pan Wojewoda obawia się o bezpieczeństwo, to ma prawo podjąć taką decyzję, ale trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego tak się dzieje. Czy ten stadion nie jest przygotowany na przyjęcie kibiców gości? Za chwilę przyjadą kibice z innych klubów i państw i wtedy też zakażemy im wejścia, bo stadion jest nieprzygotowany? - zastanawia się Rumak.

Również piłkarze nie są zadowoleni z tego faktu, bo dla nich wsparcie kibiców jest bardzo mobilizujące. Ivan Djurdjević, który zawsze mocno utożsamia się z fanami poznańskiej drużyny, o decyzji Wojewody Mazowieckiego dowiedział się dopiero po środowym treningu. - Nie wiedziałem o tym. Jeszcze niedawno rozmawiałem z przyjacielem, który mówił, że jadą na mecz z Legią. Kibice to nasza mocna broń i niestety nie pojadą, co jest dla nas złą decyzja, ale musimy sobie jakoś sami dać radę - dodaje Serb.

W Warszawie obawiano się przyjazdu 1600 fanów na stadion, ale wiadomo już, że do stolicy wybierze się jeszcze większa grupa, która mimo iż nie wejdzie na mecz, to zamierza spod stadionu dopingować drużynę. - Przed chwilą zostało wysłane pismo do Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy - do Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego z zawiadomieniem o zgromadzeniu publicznym. Będziemy zatem wspierać dopingiem Lecha Poznań stojąc na ulicy Łazienkowskiej - poinformowano na forum Stowarzyszenia Kibiców "Wiara Lecha".

Specjalne oświadczenie w sprawie decyzji Wojewody Mazowieckiego wystosował również Karol Klimczak, prezes Lecha.

Źródło artykułu: