Komplet punktów, jaki Zagłębie wywalczyło w dwóch pierwszych kolejkach tego sezonu sprawił, że Elana rozpoczęła mecz tylko z jednym napastnikiem, za to z dwoma defensywnymi pomocnikami. Już pierwsze minuty pokazały, jak będzie wyglądał obraz gry. To sosnowiczanie narzucali warunki, goście ograniczali się do kontrataków. Większość z nich bez problemu rozbijali obrońcy i pomocnicy Zagłębia, jednak dwa z nich okazały się naprawdę groźne. Przy pierwszym gospodarzy uratował stoper Adrian Marek, który ofiarnym wślizgiem zablokował napastnika Elany. Druga była zaskakująca, bo nastąpiła po okresie zdecydowanej przewagi Zagłębia. Piłkę w środku pola stracił rozgrywający słaby mecz Paweł Cygnar, a Adam Młodzieniak idealnie wyłożył ją do Karola Bilskiego, który wygrał pojedynek oko w oko z bramkarzem gospodarzy. To był jedyny celny strzał, jaki torunianie oddali w pierwszej połowie.
Utrata gola tylko podrażniła zawodników Zagłębia, którzy od początku meczu co chwilę zagrażali bramce Przemysława Kryszaka. Golkiper Elany bohaterem meczu jednak nie został, bo kunszt musiał pokazać tylko przy kąśliwym uderzeniu Krzysztofa Myśliwego. Poza tym gospodarze albo strzelali niecelnie, albo niegroźnie, albo też ich uderzenia trafiały w obrońców rywala. Bezradność sosnowiczan dobrze obrazuje sytuacja, w której Rafał Bałecki dobre kilka sekund przymierzał się do strzału na pustą bramkę, by wreszcie uderzyć wysoko nad poprzeczką. Nieporadność gospodarzy przerwał dopiero Arkadiusz Kłoda. Po dograniu Bałeckiego zdecydował się na strzał głową, a piłka po odbiciu od poprzeczki skozłowała centymetry za linią bramkową i wypadła z powrotem na boisko. Tym razem szczęście opuściło graczy Elany, a zadowolony Kłoda przyznał później, że to jego pierwsza bramka zdobyta w meczu o punkty.
Wydawało się, że Zagłębie złapało wiatr w żagle i w drugiej połowie zapewni sobie trzy punkty. Elana natomiast szybko postanowiła bronić korzystnego wyniku i efekt był taki, że dziesięciu jej piłkarzy przebywało stale w okolicach własnego pola karnego, długimi momentami ograniczając się tylko do wybijania piłki jak najdalej od bramki. Tymczasem z każdą minutą z podopiecznych trenera Pierścionka jakby schodziło powietrze. Nie radzący sobie ze sforsowaniem popełniającej niewiele błędów obrony torunian, piłkarze Zagłębia wyglądali na coraz bardziej zrezygnowanych. - Wszystko było dobrze do 20. metra od bramki rywali. Tam potrzebna jest największa kreatywność, a zarazem prostota gry. Tego nam zabrakło - ocenił Pierścionek. W dodatku o zmianę musiał poprosić Kłoda i po zejściu rozgrywającego, drużynie już kompletnie zabrakło pomysłów. Na szczęście kontuzja kolana nie okazała się poważna i pomocnik Zagłębia najprawdopodobniej wystąpi w wyjazdowym meczu, na który sosnowiczanie jadą do Słubic.
Zagłębie Sosnowiec - Elana Toruń 1:1 (1:1)
0:1 - Bilski 24'
1:1 - Kłoda 39'
Składy:
Zagłębie Sosnowiec: Gostomski - Bartos, Białek, Marek, Łuczywek, Wolny, Cygnar, Kłoda (77' Bodziony), Pajączkowski (70' Smolec), Bałecki (62' Smółka), Myśliwy.
Elana Toruń: Kryszak - Zamiatowski, Świderek, B. Kowalski (78' M. Kowalski), Wróbel, Charzewski (66' Kowalczyk), Czarnecki, Loda, Atanacković, Młodzieniak, Bilski (90' Woroniecki).
Żółte kartki: Bilski, Loda, Kryszak (Elana) oraz Łuczywek (Zagłębie).
Sędzia: Tomasz Grabowski (Opole).
Widzów: 4000.
Najlepszy piłkarz Zagłębia: Arkadiusz Kłoda.
Najlepszy piłkarz Elany: Karol Bilski.
Najlepszy piłkarz meczu: Arkadiusz Kłoda.