Gdy John Terry przedwcześnie opuszczał murawę, mało który kibic Chelsea Londyn wierzył, że zespół Roberto Di Matteo wywalczy awans do finału. Jednak po golach Ramiresa i Fernando Torresa The Blues zdołali odrobić straty i 19 maja zagrają w Monachium.
- Mam jednak nadzieję, że wszyscy wiedzą, że nie jestem typem piłkarza, który chce umyślnie sfaulować rywala. Zawiodłem kolegów i jestem rozczarowany, ale przy tym niezmiernie się cieszę z awansu do finału - powiedział doświadczony stoper.
- Nie mam żadnych pretensji. W tamtej chwili byłem trochę oszołomiony i próbowałem się bronić, jednak obejrzałem powtórki i wyglądało to źle. Podniosłem kolano, a nie powinienem tego robić. Mam nadzieję, że moje zachowanie nie przeszkodziło w niczym zawodnikom Chelsea - dodał Terry.
- Zawodnicy zasłużyli na awans, który jest ogromnym sukcesem dla naszego klubu. Trzy albo cztery miesiące temu nikt nie przewidziałby, że będzie w takim miejscu. W drodze do finału mieliśmy odrobinę szczęścia i mam nadzieję, że będzie nam ono nadal sprzyjać. Ja oczywiście jestem nieco zawiedziony, że nie będę mógł zagrać - podsumował 31-latek.