- Cieszy nas to zwycięstwo, w jakże ważnym meczu. Na pewno nie było łatwo. Widzew miał sporo sytuacji, my mieliśmy w drugiej połowie rzut karny, ale niestety nie udało nam się go strzelić. Na szczęście to my wywozimy cenne trzy punkty i jesteśmy coraz bliżej upragnionego utrzymania - powiedział po końcowym gwizdku podopieczny trenera Pawła Janasa.
Gospodarze sobotniego spotkania w większości tłumaczyli porażkę z gdańszczanami nietypową jak na kwiecień pogodą. Sobotnie popołudnie było w Łodzi bardzo ciepłe i słoneczne. Na warunki pogodowe narzekał także jednak Grzelczak, piłkarz zwycięskiego zespołu. - Pogoda dzisiaj nas nie rozpieszczała i widać to było na boisku. W Polsce po prostu nie jesteśmy przyzwyczajeni do gry przy wysokiej temperaturze, ale jest zwycięstwo i tylko to będziemy pamiętać na koniec sezonu - stwierdził wychowanek Widzewa Łódź, który zapamięta ten mecz nie tylko ze względu na zwycięstwo swojego aktualnego zespołu. - Miło było wrócić na stadion Widzewa, z którym jestem związany od dziecka - powiedział zawodnik, którego nazwisko było wielokrotnie skandowane przez fanów łódzkiego klubu.
Podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego nie sprawiali wrażenia zainteresowanych zwycięstwem w sobotnim pojedynku, nie forsując tempa spotkania. To ułatwiło Lechii dowiezienie korzystnego rezultatu do końcowego gwizdka sędziego Adama Lyczmańskiego. - Nikt nie oddaje za darmo punktów i z pewnością Widzew też walczył o to, aby powiększyć dorobek punktowy, a może nawet wygrać. To my jednak strzeliliśmy jedynego gola w tym spotkaniu i przechyliliśmy szalę na swoją korzyść. Tak bywa - odpowiedział na pytanie o postawę Widzewa napastnik Lechii.
Co więc zadecydowało o zwycięstwie piłkarzy trenera Janasa zdaniem Grzelczaka? - - W innych meczach brakowało nam szczęścia. W meczach z GKS-em (3:1 w Bełchatowie - przyp. red) i dzisiaj z Widzewem byliśmy od przeciwników po prostu skuteczniejsi. Zawsze gdzieś brakowało wykończenia w naszych akcjach. Poprzednie spotkania pokazały przecież, że stwarzaliśmy sobie sytuacje i niejednokrotnie mieliśmy więcej okazji niż rywale - zakończył swoją wypowiedź piłkarz gdańszczan.