Podopieczni Czesława Michniewicza przegrali w Poznaniu 0:1, ale zaprezentowali się lepiej niż ostatnio. - Przegraliśmy w innym stylu niż poprzednie mecze. Osobiście nie pamiętam kiedy mieliśmy tyle sytuacji na Lechu. Było widać większe zaangażowanie i wolę walki. Nadal czegoś brakuje i to jest najgorsze. Chcąc grać w pucharach potrzebujemy punktów, a ich nie zdobywamy, więc puchary oddaliły się od nas - mówi Maciej Sadlok.
Dla obu drużyn było to niezwykle istotne spotkanie, które miało wpływ na układ tabeli. Po porażce Polonia nie ma już praktycznie szans na grę w Lidze Europy. - Gdybyśmy wygrali to spotkanie to otworzyłaby się dużo większa szansa na puchary. W tym momencie jednak zanika. Zostały dwie kolejki i wyniki musiałyby się bardzo dobrze poukładać, żebyśmy mogli o coś powalczyć - opowiada obrońca Polonii.
Czarne Koszule w ostatnich dwóch meczach walczyć będą więc o honor. Zwycięstwa mogą odmienić nieco opinie o drużynie i być może wpłyną na decyzję Józefa Wojciechowskiego, który zapowiedział, że wycofuje się ze sponsorowania klubu. - Zostały dwa mecze i walczymy o sześć punktów, bo o co innego możemy walczyć? Wtedy zobaczymy jak się życie poukłada. Musimy wyjść na boisko i pokazać chęć walki. W niektórych meczach tego brakowało. Jeżeli do niektórych sytuacji dołoży się trochę szczęścia, to może coś z tego będzie - kontynuuje Sadlok.
Polonia drugi mecz z rzędu kończyła w dziesiątkę. Po raz kolejny z boiska wyleciał Edgar Cani. Tydzień temu otrzymał drugą żółtą kartkę za umyślne zagranie piłki ręką, a teraz za odepchnięcie rywala. Sadlok skrytykował zachowanie kolegi. - Szczerze mówiąc wydaje mi się, że takie sytuacje są niedopuszczalne i należałoby coś z tym zrobić. Jeżeli chcemy zdobywać punkty, to powinna chcieć to robić cała drużyna. Takie zachowanie jest poniżej krytyki i dla mnie to jest niezrozumiałe - zakończył Sadlok.
Sadlok o zachowaniu Caniego: To niedopuszczalne
Polonia Warszawa w piątek przegrała z Lechem Poznań i praktycznie przekreśliła swoje szanse na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. Czarne Koszule nie zaprezentowały się jednak najgorzej, ale mimo to do Warszawy wracały bez punktów.