Piłkarze ŁKS w Chorzowie zagrali dobry mecz i z Cichej wywieźli punkt. Jednak po wygranej Lechii nad Widzewem zdobycz nic beniaminkowi może nie dać. Innego zdania jest kapitan ŁKS Marek Saganowski. - Przed meczem z punktu byśmy się cieszyli i teraz również, bo wciąż jesteśmy w grze. Cały czas powtarzam, że musimy patrzeć na siebie. Jak widać, nie ma co liczyć na pomoc innych. Musimy zdobyć sześć punktów. Jeśli nam się to uda, to będziemy blisko utrzymania w lidze - stwierdził były reprezentant Polski.
Saganowski żałował po spotkaniu, że przy Cichej jego drużynie nie udało się utrzymać prowadzenia. - Po przerwie Ruch zaczął prowadzić swoją grę. Kwestią czasu był drugi gol dla Niebieskich - powiedział piłkarz. - Przed meczem wszyscy skazywali nas na porażkę. Tym bardziej, że na początku znowu straciliśmy głupiego gola. Po wyniku spotkania na Widzewie moglibyśmy spuścić głowy i po pół godzinie przegrywać trzema golami. Do Łodzi wracalibyśmy jako pierwszoligowcy. Mecz trwa jednak dziewięćdziesiąt minut i trzeba go wybiegać. Mogę zapewnić, że do końca będziemy walczyć - dodał.
Po 28. kolejkach ŁKS wciąż zajmuje miejsce spadkowe. Do czternastej Lechii łodzianom brakuje obecnie pięciu punktów. - Moim zdaniem wszystko się wyjaśni dopiero w meczu z Jagiellonią - stwierdził na koniec Marek Saganowski.