Złapaliśmy trochę oddechu - rozmowa z Mariuszem Muszalikiem, pomocnikiem Ruchu

Mecz Piasta Gliwice z Ruchem Radzionków mógł być szczególny dla jednego z zawodników gości. Mowa o Mariuszu Muszaliku, który w Gliwicach grał przez trzy sezony, a w piątek po raz pierwszy wystąpił przeciwko niebiesko-czerwonym od czasu opuszczenia tego zespołu.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek

Sebastian Kordek: Wygraliście z Piastem 1:0 i wróciliście do Radzionkowa z pełną pulą.

Mariusz Muszalik:
- Myślę, że pokazaliśmy się w Gliwicach z bardzo dobrej strony. Wydaje mi się, że żaden zespół, który przyjechał na mecz Piastem, nie stworzył sobie tylu sytuacji, ile my. Nie wykorzystywaliśmy jednak wielu z nich i gdybyśmy nie wygrali... Zgodzę się z tym, że gliwiczanie również mieli swoje szanse i napierali do samego końca. Mimo to my trzymaliśmy wynik i go broniliśmy, a przy tym wyprowadzaliśmy groźne kontry.

Jako pierwsi zdobyliście stadion przy Okrzei. Satysfakcja chyba duża?

- Mamy satysfakcję i cieszymy się z tego. Dla nas jednak najważniejsze są trzy punkty, bo w tabeli robiło się już niewesoło. Złapaliśmy trochę oddechu i trzeba iść do przodu.

Zagrałeś po raz pierwszy przeciwko Piastowi, od kiedy opuściłeś Gliwice. Był to dla ciebie szczególny mecz?

- Na pewno spędziłem w Gliwicach trzy bardzo fajne lata, aczkolwiek podczas mojego pobytu zaliczyliśmy spadek z ekstraklasy. Myślę, że to było nasze niepowodzenie, ale cieszę się, że dzisiaj gram dla Ruchu oraz z tego, że wygraliśmy spotkanie z Piastem.

Czy twoim zdaniem Piast jest w stanie awansować do ekstraklasy?

- Liga pokaże. Piast gra z pewnością fajną piłkę, ale ilość zespołów aspirujących do awansu do ekstraklasy jest bardzo duża.

Poznałeś stadion w Gliwicach?

- (śmiech) Powiem szczerze, że byłem tutaj już wcześniej, ten obiekt robi wrażenie. Takie stadiony powinny być w Polsce budowane, bo moim zdaniem większe na pewno nie są potrzebne.

Zwycięski dla was gol padł na bramkę, na którą ty "zaliczyłeś" pierwsze trafienie dla Piasta w ekstraklasie w spotkaniu w Gliwicach.

- Powiem tak: cieszy bramka, ale nie żyję historią. Cieszymy się z trzech punktów na bardzo trudnym terenie, ale przede wszystkim z tego, że pokazaliśmy konsekwentną grę i stworzyliśmy sobie naprawdę dużo sytuacji, po których mogliśmy podwyższyć prowadzenie.

Gdyby Idrissa Cisse wykorzystał swoje wszystkie okazje, to byłaby masakra...

- Może powiem inaczej. Gdybyśmy tego meczu nie wygrali, to chyba w szatni byłaby masakra (śmiech). To już tak pół żartem, pół serio. Idrissa miał te sytuacje i oby w każdym spotkaniu się je znajdował, bo pokazał, że bramki potrafi strzelać.

Zwycięstwo z Piastem jest dla was jak zapewnienie sobie utrzymania.

- Absolutnie nie możemy myśleć o tym, że ta wygrana dała nam utrzymanie. Inne zespoły też walczą o ligowy byt i jak pokazał nasz mecz z Piastem, z każdym można w tej lidze wygrać. Dlatego myślę, że do końca trzeba być czujnym.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×