Dla Polonii Bytom zwycięstwo w Stróżach było z dawna oczekiwanym przełamaniem. Na ligowy triumf śląska drużyna czekała od czterech kolejek, na drugie w tym sezonie zwycięstwo wyjazdowe... ponad osiem miesięcy.
Ostatni wyjazdowy komplet punktów, zdobyty przez bytomian w Nowym Sączu (3:2) z boiska pamiętał jeszcze Daniel Tanżyna. Uzdolniony defensor wybiegł także w wyjściowej jedenastce Polonii na mecz z Kolejarzem, rozgrywając pierwsze zawody o stawkę po siedmiomiesięcznej przerwie z powodu ciężkiej kontuzji.
Młody obrońca wrócił do gry i na boisku poczynał sobie całkiem nieźle. - Z minuty na minutę na boisku czułem się coraz lepiej. Żałuję najbardziej, że nie udało mi się zagrać na "zero", bo zbyt łatwo daliśmy sobie wbić te dwie bramki. Liczy się jednak to, że w końcowym rozrachunku wygraliśmy ten mecz i kluczowe dla nas punkty pojechały do Bytomia. Długo czekałem na swój powrót, bo ostatni mecz zagrałem 1 października, czyli prawie siedem miesięcy. Wróciłem i to mnie bardzo cieszy - przyznaje gracz drużyny z Olimpijskiej.
Mecz miał swój specyficzny scenariusz, którego nie powstydziłby się nawet Alfred Hitchcock. Po kwadransie gry Polonia przegrywała już dwoma bramkami, by szaleńczej pogoni zwycięskie trafienie zanotować w ostatnich sekundach spotkania. - Powiedzieliśmy sobie w szatni w przerwie, że jeżeli mamy jaja, to nie można nam tego meczu przegrać. Wyszliśmy umotywowani na drugą połowę i wyrwaliśmy te punkty Kolejarzowi z gardła - triumfuje Tanżyna.
Przed Polonią pięć kolejnych pojedynków, w których bytomianie muszą nadrobić pięć punktów straty do bezpiecznej strefy tabeli, chcąc utrzymać się w elicie. - My na tabelę nie patrzymy, bo trener dał nam na to zakaz. Mamy skupić się na każdym kolejnym meczu i seryjnym zdobywaniu punktów. Dopiero po ostatnim meczu spojrzymy na to co udało nam się ugrać. Jeżeli wygramy jeszcze kilka meczów, to na pewno sobie byt zapewnimy. Musimy jednak ustrzegać się takich meczów jak z Kolejarzem, bo nie zawsze uda nam się nadgonić trzybramkową stratę - przestrzega obrońca niebiesko-czerwonych.
Bytomian czeka teraz domowe starcie z Bogdanką Łęczna. - Przyjeżdża do nas bardzo trudny przeciwnik, który niespodziewanie włączył się do gry o awans. Dla mnie występ w tym meczu byłby szczególnie ważny, bo jesienią w Łęcznej właśnie nabawiłem się urazu. Historia zatoczyłaby zatem koło, ale dobrze by było, gdyby tym razem komplet punktów zdobyła Polonia. Meczów na własnym stadionie zostaje nam coraz mniej, dlatego musimy je szanować i gromadzić punkty. Nie ma takiej opcji, żeby Polonia spadła - podkreśla 22-letni zawodnik bytomskiej drużyny.