Górnik Zabrze nie pozostawił Wiśle Kraków złudzeń, która z drużyn bardziej zasłużyła na zwycięstwo w szlagierowym starciu na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. Drużyna z Roosevelta zdecydowanie przeważała przez większość meczu, z wyjątkiem pierwszego kwadransa gry, kiedy częściej przy piłce utrzymywała się Biała Gwiazda.
Bramka strzelona przez Mariusza Przybylskiego szybko ofensywne zapędy podopiecznych Michała Probierza jednak ugasiła. Naprawdę blisko zdobycia bramki wiślacy byli w tym meczu dwa razy.
W pierwszej kolejności po strzale Tomasa Jirsaka, którego próba uderzenia z rzutu wolnego zatrzymała się na poprzeczce zabrzańskiej bramki. - Źle obliczyłem tor lotu tej piłki. To był mój błąd, który mógł nas kosztować utratę gola, ale potem sprężyłem się i tuż przed przerwą udało mi się zmazać plamę - posypuje głowę popiołem Łukasz Skorupski, bramkarz zabrzańskiej drużyny.
Kolejną wyborną sytuacją dla krakowian w tym meczu był rzut karny podyktowany za faul Pawła Olkowskiego na Draganie Paljiciu. Wtedy jednak młody golkiper Górnika stanął na wysokości zadania, zupełnie myląc i ośmieszając w tej sytuacji Cwetana Genkowa. - Przed oddaniem strzału trochę go sprowokowałem. Przypomniała mi się sytuacja z Bełchatowa, kiedy przy rzucie karnym dla nas Łukasz Sapela zmylił "Prezesa" [Prejuce Nakoulma - przyp. red.] wyciągając lewą rękę, niejako wskazując mu róg, w który ma uderzać. Ja wtedy wiedziałem, że tam się rzucę i tak zrobiłem, a piłka sama wpadła mi w ręce - triumfuje 20-letni gracz drużyny z Roosevelta.
Skorupski może być w letnim okienku transferowym jednym z najbardziej łakomych kąsków. Nie ulega wątpliwości, że świetnym występem w czwartkowym meczu na nowo przypomniał o sobie działaczom Białej Gwiazdy. Do klubu trafiają w jego sprawie też zapytania z klubów niemieckich, a najżywiej zainteresowane jego pozyskaniem wydaje się być 1899 Hoffenheim. W ekipie "Wieśniaków" młody bramkarz mógłby liczyć na regularne występy w Bundeslidze.
- Szczerze mówiąc nie myślę o tym, co będzie po sezonie. Patrzę teraz tylko na to, że za trzy dni gramy kolejny mecz, który może dać nam szóste miejsce i powtórkę z zeszłego sezonu. Mam nadzieję, że trener po raz kolejny na mnie postawi i będę mógł świętować kolejne zwycięstwo Górnika. Temu co będzie działo się latem w ogóle nie poświęcam uwagi. Ja o transferze nie myślę, ale decyzję podejmie zarząd - przekonuje Skorupski.
Przed tygodniem etatowy golkiper Górnika mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała (3:0) oglądał z perspektywy ławki rezerwowych, ustępując miejsca Norbertowi Witkowskiemu. - Byłem na siebie sportowo wściekły, bo każdy mecz, w którym nie gram traktuję jako tylko i wyłącznie swoją winę. Przez cały tydzień na treningach robiłem wszystko, żeby trener postawił na mnie i udało mi się go przekonać. Widać, że dla chłopaków nie robi różnicy, który z nas stoi między słupkami. I tak w każdym meczu u siebie wygrywamy do "zera" - uśmiecha się gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.