W ostatnich ośmiu meczach poznaniacy stracili cztery bramki. Bilans nie byłby tak imponujący, gdyby nie Jasmin Burić, który wielokrotnie znakomitymi interwencjami ratował swój zespół przed utratą bramki. Podobnie było w czwartkowym spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Na szczególne słowa uznania zasługiwała parada po strzale głową Marka Sokołowskiego. - Był to bardzo ważny moment dla całej drużyny. Uratowałem zespół i w końcówce sami strzeliliśmy bramkę. Najważniejsze, że wygraliśmy. Nie jest to tylko moja zasługa, ale całego zespołu - mówi skromnie Burić.
Lech ostatecznie pokonał Podbeskidzie 1:0, choć zwycięstwo nie przyszło łatwo. Szalę zwycięstwa udało się przechylić dopiero w 86. minucie, gdy Artiom Rudnev wykorzystał rzut karny. - Był to ciężki mecz. W pierwszej połowie graliśmy bardzo słabo i dopiero po przerwie było trochę lepiej. Odczuwamy presję i ciężej nam się grało. Na szczęście udało się wygrać i zobaczymy, co się wydarzy w ostatniej kolejce - dodaje bramkarz Kolejorza.
Poznaniacy zapewnili sobie już prawo startu w europejskich pucharach. Nadal mają jednak szansę na mistrzostwo Polski. Nawet jeśli Śląsk Wrocław i Ruch Chorzów nie stracą punkty, to awans do Ligi Europy i tak jest dużym sukcesem. - Wszyscy widzieliśmy, na jakim miejscu w tabeli byliśmy jeszcze miesiąc temu. Nie mieliśmy szans na puchary, ale zrobiliśmy duży krok do przodu i teraz walczymy o mistrzostwo. Nie wszystko zależy od nas. Musimy spróbować wygrać z Widzewem i czekać do ostatniej minuty, co będzie na innych boiskach - zakończył Burić.
Lech dużo zawdzięcza Buriciowi
Lech Poznań zapewnił sobie prawo startu w europejskich pucharach. W ostatnich meczach tracił bardzo mało bramek, co jest w dużej mierze zasługą Jasmina Burić. Bośniacki bramkarz znajduje się ostatnio w znakomitej formie.
Źródło artykułu: