KGHM Zagłębie Lubin do pojedynku z Polonią Warszawa przystępowało w złych humorach. Miedziowi przegrali bowiem w derbach Dolnego Śląska ze Śląskiem Wrocław, co mocno zdenerwowało fanów, chociaż była to dopiero pierwsza porażka w przeciągu ośmiu meczów.
Kolejnym rywalem była Polonia. Czarne Koszule liczyły na zwycięstwo, które dawałoby im szansę gry w Lidze Europejskiej. Jednak z drugiej strony Józef Wojciechowski zapowiedział odejście z klubu, co wywołało zaniepokojenie na Konwiktorskiej.
Poloniści zamiast dobrej dyspozycji, to przeszli obok meczu, a pierwsze skrzypce grał Szymon Pawłowski. Dzień wcześniej Franciszek Smuda ogłosił kadrę na Euro 2012. Zabrakło w niej pomocnika Zagłębia, chociaż po wykluczeniu Sławomira Peszko wydawało się, że Pawłowski ma spore szanse na nominacje. Tym bardziej, że wiosną prezentuje się dużo lepiej niż jesienią.
Pawłowski nie znalazł się nawet na liście rezerwowej, ale chciał pokazać Smudzie, że się myli. Przeciwko Polonii zagrał mecz życia: zdobył cztery bramki i był trudny do powstrzymania dla rywali. Warto dodać, że dwa ostatnie gole zdobył, gdy między słupkami stał Łukasz Teodorczyk. Zawodnik z pola musiał zastąpić Sebastiana Przyrowskiego, który dostał czerwoną kartkę, a wcześniej Czesław Michniewicz dokonał trzech zmian.
Zagłębie rozbiło Polonię aż 4:0. - Wynik mówi wszystko. Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie, nie ma dla nas żadnych okoliczności łagodzących. Nie stwarzaliśmy okazji do strzelenia gola. Po poprzednim meczu z Lechem coś pękło w drużynie. Zachowanie naszych kibiców? Musimy to oddzielić. Jesteśmy zawodowcami, przecież trybuny nie strzelają nam goli. To jest trudny moment dla klubu. Nie wiem, co będzie dalej. Dzisiaj było czuć napięcie i presję w drużynie. Po raz czwarty z rzędu kończymy mecz w osłabieniu. To jest problem. Nie wiem, z czego to wynika, ale widać, że zawodnicy nie wytrzymują ciśnienia - powiedział Michniewicz.
Dla Miedziowych było to najwyższe wyjazdowe zwycięstwo odkąd grają w ekstraklasie. Natomiast nikt w tym sezonie nie strzelił czterech bramek. Udało się to tylko Pawłowskiemu.
- Byliśmy bardzo skoncentrowani, długo utrzymywaliśmy się przy piłce, jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu. Wcześniej stwarzaliśmy sporo sytuacji, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Dzisiaj nie mieliśmy kłopotów ze skutecznością. Przy stanie 4:0 mogłem spokojnie usiąść na ławce rezerwowych. Szymon Pawłowski gra bardzo dobrze od kilkunastu meczów, dzisiaj też to pokazał. Udało się nam się stworzyć silną drużynę. Naszym celem było utrzymanie, osiągnęliśmy to kilka kolejek przed końcem sezonu. W porównaniu z rundą jesienną zespół zmienił się o 180 stopni - zakończył Pavel Hapal.