Przed meczem Polonię Bytom i Zawiszę Bydgoszcz w tabeli I ligi dzieliła przepaść. Nie zmieniało to jednak faktu, że porażka którejkolwiek z drużyn w tym spotkaniu oznaczałaby jej osobistą tragedię. Przegrany ograniczał bowiem do minimum szanse na zrealizowanie celów sportowych na ten sezon. Nikogo nie zadowalał też remis.
Mecz przy Olimpijskiej pokazał, że na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy tabela nie zawsze jest wiarygodnym wykładnikiem wartości danego zespołu. Grająca przez całą rundę wiosenną z nożem na gardle Polonia do meczu z pretendującym do najwyższych ligowych laurów Zawiszą podeszła bez respektu, co bydgoski zespół wyraźnie zaskoczyło. Podopieczni Jurija Szatałowa w pierwszej połowie spotkania nie zdołali bowiem ani razu realnie zagrozić bramce Marcina Cabaja, a wszystkie pół-sytuacje stwarzane przez niebiesko-czarnych padały łupem rozgrywającego świetne zawody bytomskiego golkipera.
Obok solidnej gry w defensywie bytomianie zaprezentowali dobrą skuteczność, co w ostatnich meczach nie było ich główną domeną. Zdołali zamienić na bramkę jedyną klarowną sytuację, jaką stworzyli sobie w całym spotkaniu. Miało to miejsce w 16. minucie gry, kiedy świetne zagranie od Hermesa na lewym skrzydle otrzymał Przemysław Trytko, nieatakowany przez nikogo ściął z futbolówką w pole karne i dziubnął piłkę obok wychodzącego z bramki Andrzeja Witana.
Zawisza w pierwszej połowie był niemrawy, niczym grupa ok. 200 fanów z Bydgoszczy, którzy jedynie pojedynczymi okrzykami dawali znać o swojej obecności w sektorze gości stadionu przy Olimpijskiej. Można powiedzieć, że najbliżej zdobycia bramki wyrównującej goście byli w 25. minucie gry po rzucie karnym... którego nie było. Po starciu z Wojciechem Wilczyńskim w polu karnym bytomian padał bowiem Vladimir Kukol. Obrońca Polonii zahaczył w tej sytuacji gracza bydgoszczan, ale dobrze ustawieni w tej sytuacji sędziowie główny i liniowy nie wahali się ani przez moment, że "jedenastka" się Zawiszy nie należy.
- Po raz kolejny nas okradli. Jesteśmy jedyną drużyną, która w tym sezonie nie dostała jeszcze karnego. Z Bogdanką powinniśmy mieć dwa, ale to Łęczna dostała trzy. W Bytomiu też powinniśmy przynajmniej dwa razy uderzać z 11. metra, ale sędzia znowu nie widział tej okazji - grzmiał po meczu Radosław Osuch, właściciel bydgoskiego klubu.
Lepiej niż przed przerwą jego drużyna poczynała sobie na boisku w drugiej połowie. Praktycznie przez cały czas utrzymywała się przy piłce, a Polonia przyczajona na własnej połowie czekała na to co zrobi przeciwnik. Nie zrobił wiele, bo piłkarze pretendenta albo nie mieli pomysłu jak przedrzeć się z piłką pod pole karne zwartych w defensywie bytomian, albo na wysokości zadania stawał Cabaj.
Do Polonii w tym meczu uśmiechało się także szczęście, bo kto wie jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby w 58. minucie spotkania po strzale Błażej Jankowski i rykoszecie piłka zamiast minąć o centymetry okienko bramki, wpadła do siatki. W końcówce po strzale głową fatalnie pomylił się też Rafał Leśniewski, ale na tym szczęście niebiesko-czerwonych się skończyło.
W ostatniej akcji meczu, gdy biegła już piąta minuta doliczonego czasu gry Zawisza wyprowadził zabójczą kontrę, po której z piłką w pole karne wpadł Paweł Oleksy i płaskim strzałem na długi róg umieścił piłkę w bocznej siatce bytomskiej bramki. Trybuny przy Olimpijskiej zamilkły. Dało się słyszeć tylko zawodników bydgoskiej drużyny fetujących trafienie ze sztabem szkoleniowym i radujących się kibiców niebiesko-czarnych. Zaraz po bramce sędzia zakończył zawody, ale bytomska tragedia trwała po meczu jeszcze dużo, dużo dłużej.
Pomeczowe komentarze trenerów:
Jurij Szatałow (trener Zawiszy Bydgoszcz): Na pewno nie jesteśmy zadowoleni, bo przyjechaliśmy do Bytomia po trzy punkty. Ten remis nas nie urządza. Jesteśmy trochę zawiedzeni.
Dariusz Fornalak (trener Polonii Bytom): Nasz plan był w tym meczu realizowany do momentu, w którym to spotkanie powinno się zakończyć. Zapomnieliśmy, że gra się do ostatniego gwizdka sędziego. Zachowaliśmy się mało odpowiedzialnie i kosztowało nas to utratę dwóch punktów. Od pewnego czasu mam takie dziwne przeświadczenie, że wszystkie klątwy tego świata spadają na Polonię Bytom i naprawdę źle się z tym czuję.
Polonia Bytom - Zawisza Bydgoszcz 1:1 (1:0)
1:0 - Trytko 16'
1:1 - Oleksy 90+4'
Składy:
Polonia: Cabaj - Wilczyński, Dubra, Tanżyna, Michalak, D. Mąka, Baran, Hermes, Białkowski (71' Szkatuła), Paulista (85' Kobylik), Trytko (90' Wojtków).
Zawisza: Witan - Ilków-Gołąb, Drzymont, Skrzyński, Oleksy, Masłowski, Strąk, Kukol (56' Wójcicki), Jankowski (68' Ekwueme), Błąd (86' M. Mąka), Leśniewski.
Żółta kartki: Baran, Trytko, Paulista, Hermes, Wilczyński, Michalak (Polonia) - Kukol, Jankowski, Strąk, Oleksy (Zawisza).
Sędzia: Marcin Szrek (Kielce).
Widzów: 1400.