Tomasz Foszmańczyk: Szkoda, że w I lidze nie ma siedemnastu Bogdanek

Tomasz Foszmańczyk strzelił w tym sezonie dwa gole i oba w starciach z Bogdanką. Sobotnie trafienie 26-letniego pomocnika było bardzo ładne, a on sam przyznał, że przeciwko drużynie z Łęcznej gra mu się wyjątkowo dobrze.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Zieloni objęli prowadzenie już w 3. minucie, podwyższyli je w 24., a później kontrolowali boiskowe wydarzenia. - Rozpracowaliśmy rywala bardzo dokładnie, zresztą z Bogdanką dobrze nam się grało już od dłuższego czasu. Solidna była zwłaszcza pierwsza połowa, szybko osiągnęliśmy wynik 2:0, a później spokojnie go utrzymywaliśmy - powiedział Tomasz Foszmańczyk.

Dotąd były pomocnik Ruchu Radzionków zdobył dla Warty dwie bramki i za każdym razem trafiał do siatki w starciu z łęcznianami. - Przed meczem śmiałem się, że jeśli coś strzelić, to kiedy jak nie z tym przeciwnikiem. Szkoda, że w I lidze nie ma siedemnastu Bogdanek - dodał z humorem.

Gole "Fosy", choć niezbyt częste, to charakteryzują się niecodzienną urodą. Zarówno ten jesienny, jak i ostatni zdobyty w "ogródku" padały po soczystych strzałach pod poprzeczkę. - Coś w tym jest, ale muszę pochwalić wszystkich kolegów, którzy brali udział w tej akcji. Alain Ngamayama dostrzegł, że nadbiegam z tyłu i podał w moim kierunku, mimo że zazwyczaj takie piłki wbijane są w pole bramkowe.

W rundzie wiosennej Foszmańczykowi nie szło tak dobrze jak jesienią, ale od kilku kolejek znów ma pewne miejsce w składzie. Przeniósł się na prawe skrzydło, gdzie czuje się coraz lepiej. - Cieszę się, że trener Owczarek na mnie stawia. Bramką odpłaciłem mu za zaufanie. Na początku rundy grałem mało, lecz ciężko pracowałem. Teraz nadchodzą efekty. Nie robi mi różnicy czy występuję w środku, czy na skrzydle. W całej drugiej linii czuję się dobrze - stwierdził.

Pierwsza połowa była świetna w wykonaniu zielonych, po przerwie jednak nie mieli już takiej przewagi. - Realia I ligi są takie, że gdy straci się bramkę, to potem trudno to odrobić. Dlatego gdy udało nam się objąć prowadzenie, to nieco się cofnęliśmy, żeby nie dopuścić do nieszczęścia. Być może w drugiej części styl nie był idealny, ale przecież nie pozwoliliśmy rywalowi na zdobycie gola. Tylko to się liczy, pozostałe kwestie szybko pójdą w zapomnienie - oznajmił Foszmańczyk.

Dzięki sobotniemu zwycięstwu poznaniacy zapewnili sobie utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Jaki jest zatem cel na trzy ostatnie kolejki? - Szkoda, że taki klub jak Warta musiał walczyć o I-ligowy byt. Uważam, że z naszą grą nie zasługujemy na niskie miejsce w tabeli. W końcówce będziemy szlifować formę i dalej zbierać punkty. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Jedna czy druga porażka może się zdarzyć, ale generalnie musimy eliminować wszelkie niedociągnięcia - dodał "Fosa".

26-letni pomocnik, podobnie jak wielu innych warciarzy, cieszy się z powrotu do "ogródka". - Czujemy tu obecność kibiców, a dodatkowo potrafiliśmy dać im powody do radości. Nie zapominajmy też o murawie. Są wprawdzie miejsca, gdzie nawierzchnia nie jest jeszcze idealna. Jednak ogólnie mamy tu dużo lepszą płytę niż na Bułgarskiej - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×