GKS Katowice ponownie w rękach miasta

Wtorkowe walne zgromadzenie akcjonariuszy GKS Katowice przyniosło zmiany w składzie rady nadzorczej klubu z Bukowej. W miejsce przedstawiciela firmy Centrozap w skład rady weszła przedstawicielka miejskiego magistratu.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

GKS Katowice w ostatnich miesiącach znajdował się na skraju bankructwa. Klub ze stolicy Górnego Śląska dawno przestałby już istnieć gdyby nie interwencja miasta, które w trakcie kwietniowej sesji Rady Miejskiej dofinansowało GieKSę kwotą 1,4 mln złotych. Znaczna część puli przekazana została m.in. na spłatę części zaległości względem zawodników i sztabu szkoleniowego.

Decyzja miasta nie była jednak bezinteresowna. Prezydent Piotr Uszok w zamian oczekiwał zmian w składzie rady nadzorczej katowickiego klubu. W pięcioosobowy skład rady wchodziło dotąd trzech przedstawicieli firm Centrozap i Ideon, powiązanych ze sobą osobą prezesa rady nadzorczej Ireneusza Króla, i dwóch przedstawicieli miejskiego magistratu.

Po środowym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy układ sił w radzie się zmienił. Miejsce przedstawiciela Centrozap, Romualda Lasczyka zajęła Krystyna Siejna, przedstawicielka Urzędu Miasta Katowice. Tym samym to miasto posiada obecnie przewagę w radzie nadzorczej klubu i, non omen, pełni funkcję nadzorczą nad klubem, przewyższając w uprawnieniach posiadającą większościowy pakiet akcji firmę Ideon.

Posadę przewodniczącego rady nadzorczej stracił też Król. Nie wiadomo, póki co, kto go zastąpi, ale jest wielce prawdopodobne, że będzie to któryś z przedstawicieli miasta. Posadę zachowa z kolei Jacek Krysiak, od blisko dwóch lat pełniący funkcję prezesa śląskiego klubu. W trakcie środowego posiedzenia akcjonariuszy, nie cieszący się uznaniem w oczach kibiców, działacz otrzymał absolutorium od akcjonariuszy. Niewykluczone jednak, że do kolejnych przetasowań w klubie dojdzie latem.

Decyzje właścicieli katowickiego klubu być może nieco ochłodzą nastroje przy Bukowej. Od pewnego czasu na każdym meczu GieKSy fani katowickiej drużyny regularnie dawali wyraz swojego niezadowolenia dla działań zarządu i właścicieli klubu, z firmą Centrozap na czele.

Za krytyczne dla władz klubu transparenty i okrzyki wielu spośród członków stowarzyszenia kibiców SK1964 otrzymało zakazy stadionowe. Działania te jeszcze bardziej rozsierdziły kibiców, którzy po krótkiej przerwie powrócili do protestów z podwójną siłą, wykazując się przy tym niespotykaną kreatywnością.

Podczas niedawnego meczu z Wisłą Płock kilkunastu sympatyków śląskiego klubu pojawiło się na "blaszoku" w koszulkach z pojedynczymi literami. Stając obok siebie w odpowiednim szyku stworzyli hasło: "J...ć Centrozap". Wytrącili tym samym argument z rąk włodarzy klubu tłumacząc potem, że ustawienie kibiców było... dziełem przypadku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×